Taniec po gruzińsku. „A potem tańczyliśmy” – recenzja

Gruzja to maleńki kraj na Kaukazie, za czasów ZSRR będący jedną z jego południowych republik. Przez wiele lat pozostająca pod obcym jarzmem, od niemalże 30 lat jest niezawisłym krajem jawnie wyrażającym w kulturze głos swojego narodu. Jedną z najbardziej znanych postaci tamtejszej kinematografii jest reżyser Tengiz Abuladze, twórca chociażby filmu Pokuta (1983), którego premiera stała się wydarzeniem artystycznym i politycznym w ZSRR oraz za granicą. W 1987 roku na Festiwalu w Cannes film wyróżniono Grand Prix, Nagrodą FIPRESCI oraz Nagrodą Jury Ekumenicznego. W Gruzji urodził się również słynny radziecki reżyser Siergiej Paradżanow, z pochodzenia Ormianin, który aż do rozpoczęcia studiów w Moskwie żył w Tbilisi. W ostatnich czasach o gruzińskiej kinematografii znowu staje się głośno na arenie międzynarodowej.

A potem tańczyliśmy (ang. And then we danced) w reżyserii utalentowanego Levana Akina to po głośnych Mandarynkach kolejny film gruzińskiej produkcji ostatnich lat, który możemy oglądać na ekranach polskich kin. Laureat wielu międzynarodowych nagród, nominowany do Oskara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. W Gruzji głośno komentowany, w wielu środowiskach uznawany za sensację – porusza bowiem temat tabu dla konserwatywnego społeczeństwa gruzińskiego, czyli homoseksualizm.

And then we danced to historia Meraba – młodego chłopaka, którego marzeniem jest dostanie się do elitarnego zespołu tanecznego. Warto wspomnieć, że taniec jest dla Gruzinów wartością świętą i wręcz nienaruszalną – w narodowych tańcach funkcjonują  niezmienne od wieków kanony, których nie należy łamać. Kobieta i mężczyzna grają ustalone role, kierując się przy tym niepisanymi zasadami: kobieta powinna przypominać pełnego wdzięku łabędzia płynącego na fali; mężczyzna zaś powinien pokazać swoją odwagę i waleczność, upodobniając się bardziej do koguta, za żadną cenę nie okazując słabości. W tańcu kobieta i mężczyzna nie mogą się dotknąć. Niesamowite jest to, że w Gruzji tańczyć potrafią nawet kilkuletnie dzieci, jakby każdy obywatel miał to we krwi. Tradycja i kanon są dla nich święte.

A potem tańczyliśmy

Merab, w którego rolę wcielił się Levan Gelbakhiani, sprzeciwia się temu wewnętrznie. Jest inny niż większość, jednak w konserwatywnym społeczeństwie nie może się do tego przyznać ani tym afiszować. Jest wrażliwy i delikatny według trenera w Narodowym Balecie Gruzińskim, w którym trenuje – nawet za bardzo, przez co zdarza mu się być wykreślanym z danych partii. Nie poddaje się jednak, trenuje zawzięcie. Kiedy do zespołu dołącza nowy tancerz, Irakli, świat Meraba wywraca się do góry nogami. Beztroski chłopak z Batumi staje się nie tylko jego rywalem i motywacją do jeszcze większych wyrzeczeń na rzecz tańca, ale i wkrótce – obiektem pożądania, któremu nie potrafi się oprzeć. Irakli pojawia się i znika, stając się katalizatorem dalszych przeżyć głównego bohatera. Symboliczna jest ostatnia scena, podczas której Merab prezentuje się na ostatecznym przesłuchaniu do roli w zespole. Po prostu tańczy, będąc sobą i pokazując siebie. Oglądając ją, miałam ciarki.

Film A potem tańczyliśmy wywołał w kraju wiele dyskusji. Wypowiadano się, że jest to historia wyssana z palca, atak na święte kanony i rzecz, która po prostu nie mogła mieć miejsca. Reżyser nie bał się podjąć jednak tego niewygodnego tematu i sprawił się z nim świetnie. Są to współczesne i bardzo aktualne problemy społeczne i kulturalne, o których należy rozmawiać i je pokazywać, nawet jeżeli miałoby to wywołać falę nienawiści. Wątek gejowski, sprzeciwianie się nienaruszalnym kanonom i zwykłe, ludzkie poszukiwanie swojej tożsamości pokazane są tu mistrzowsko. 


10/10

A potem tańczyliśmy (2019)

A potem tańczyliśmy - recenzjaScenariusz: Levan Akin
Reżyseria: Levan Akin
Tytuł oryginalny: And Then We Danced
Obsada: Levan Gelbakhiani, Bachi Valishvili, Ana Javakishvili, Ana Makharadze

Agnieszka Wielińska
Agnieszka Wielińska
Ruda, piegowata, wiecznie uśmiechnięta i pełna energii. Z wykształcenia rusycystka, z zamiłowania fotograf dzikich zwierząt i pejzaży. Łączy swoje pasje - fotografię, góry, literaturę i podróże, sezonowo pracując na Kaukazie i każdą wolną chwilę wykorzystując na poznawanie wschodnich rubieży. Jej największym marzeniem jest podróż Koleją Transsyberyjską. Na co dzień stara się żyć wedle zasady, że marzenia nie spełnią się same. ;) prowadzi profil na facebooku, gdzie dodaje zdjęcia z Kaukazu (i nie tylko!): Aga w Krainie Czarów oraz pisze bloga, gdzie spisuje swoje wrażenia z kaukaskich przygód, do którego link znajdziecie TUTAJ.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama