Copernicon to kolejny festiwal, na który powracam po online’owej przerwie, która jak wiadomo, nie jest w stanie w pełni oddać ich klimatu. Jako że jest to największe tego typu wydarzenie w moim województwie, brałem udział już w kilku organizowanych tradycyjnie w Toruniu edycjach i z radością wróciłem także w tym roku.
Choć wydarzenie rozpoczęło się już w piątek, a pierwsze prelekcje odbyły się w godzinach późnego popołudnia, mogłem się tam pojawić dopiero wieczorem, akurat, by wziąć udział w prelekcji zorganizowanej przez twórców (a właściwie twórcę, gdyż druga połówka była niestety nieobecna) kanału Strefa Czytacza. Była ona poświęcona temu, czy opowiadanie Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego było plagiatem, czy tylko jedną z wielu interpretacji baśniowego motywu, której pewne rozwiązania Sapkowski odwrócił na swoją modłę. Słuchało się jej ciekawie, jednak streszczenia innych wersji czasami zdawały się trochę zapychać całość. W tym czasie zdążyłem się jedynie pokrótce zapoznać z programem wydarzenia, a na pełne zanurzenie się jego atrakcjach zamierzałem poświęcić sobotę i niedzielę.
- Przeczytaj artykuł: konwenty powinny być drogie – felieton
Jak w przypadku każdego porządnego festiwalu, tak i tutaj nie sposób było zobaczyć wszystko. Zdawałem sobie sprawę, że gdybym chciał doświadczyć wszystkiego po trochu, to jednocześnie doświadczenie byłoby zwyczajnie zbyt słabe, dlatego wolałem trzymać się mojej ulubionej sekcji popkulturowej, gdzie najwięcej mnie interesowało. A dodać należy, że bloki poświęcone mandze i anime czy RPG i LARPom były naprawdę okazałe i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Oprócz przeróżnych prelekcji i spotkań było wiele punktów, które toczyły się cały czas, jak popularny pokój z retro grami, grami muzycznymi czy jak zwykle niezawodne targi fantastyczne, które tym razem nie odbywały się pod jednym dużym namiotem, co dość mocno przeszkadzało przy deszczowej pogodzie.
Z racji zainteresowań komiksowych wybrałem się ze znajomym na prelekcję dotyczącą wydawania komiksów w USA, na której grupa znających się na temacie konwentowych weteranów wzięła udział w luźnej, sympatycznej dyskusji. Tuż po tym odbyło się spotkanie z często bywającą na toruńskich wydarzeniach Grupą Filmową Darwin, której słuchało się jak zwykle wyjątkowo przyjemnie. Zdecydowałem się jednak szybciej z niej wyrwać, by wziąć udział w eliminacjach do mistrzostw Polski w Tetrisie klasycznym (ogrywanym na konsoli NES), w którym próbowałem już sił na mojej poprzedniej edycji, a także w Tetrisie Nowoczesnym, w którym czułem się odrobinę pewniej (Tetris Effect), choć chętnych było tu o dziwo mniej. Chociaż amatorsko szło mi nie najgorzej, to nie miałem szans z tetris masterami, dlatego odpuściłem sobie walkę po pierwszej porażce.
- Przeczytaj artykuł: Reportaż z Muzeum Radzieckich Automatów do Gier
Konkursów gier elektronicznych było jeszcze kilka, a choć nie miałem dużo prelekcji w planach, to akurat wiele z nich nakładało się na siebie, dzięki czemu mogłem ponownie odkryć konwentową “sztukę wyboru”. Tak też gdy całkiem duże tłumy poszły na spotkanie z twórcami popularnych kanałów Napisy Końcowe i Spalmy to, ja udałem się na prelekcję dotyczącą Batmana i Robina jako najważniejszej – wbrew temu, co może się wydawać – filmowej adaptacji komiksowej, która miała wpływ na późniejsze sukcesy kolejnych adaptacji (spojler: ponieważ producenci się ogarnęli). Tu prelegentem był dobrze znany w fandomie Wojciech Nelec. Sam pamiętam swój pierwszy seans tego filmu, który zrobił na mnie pozytywne wrażenie, do czasu gdy w gimnazjum zdałem sobie sprawę, że to jednak było głupie. Przypadkiem akurat tego dnia miała miejsce kolejna rocznica powstania tego superbohatera.
Po szybkim odwiedzeniu strefy targowej, położonej jak zwykle na starówce, resztę dnia spędziłem na dyskusji o przyszłości kina superbohaterskiego prowadzonej przez Koń Movie, Łysego z Marvela i Dominika “Stanleya” Stankiewicza, a także na spotkaniu z Jarosławem Boberkiem, Jackiem Królem i reżyserem Michałem Przybyłem poświęconym pracy w dubbingu, któremu w trakcie całego festiwalu było poświęconych co najmniej kilka prelekcji.
W niedzielę rano nie zdążyłem pojawić się na paru interesujących spotkaniach, jednak zdążyłem akurat na prowadzącą profil Egzaltowana Małgorzatę Chudziak, której prelekcji poświęconej Shazamowi jak zwykle słuchało się z przyjemnością. Tuż po niej od razu pognałem na dyskusję w głównej auli dotyczącą wykorzystywania przez polskich filmowców motywów fantastycznych i tego, jakie możliwości daje nam chociażby współpraca z Netfliksem. Tutaj również gościli aktorzy dubbingowi z poprzedniego dnia, a Jarosław Boberek podzielił się kilkoma anegdotami z planu polskiej adaptacji Wiedźmina, która przynajmniej w tamtym momencie nie zapowiadała się źle (tutaj również przypadała rocznica samego serialu). Krótko podsumowując, nie jest rewelacyjnie, ale przyszłość rysuje się w lepszych barwach, niż może się wydawać.
Przeczytaj artykuł: Instrukcja obsługi cosplayu
Wtedy też dla mnie zakończył się dzień na Coperniconie. Dość wcześnie, ale nie było mi dane tego dnia pozwiedzać nieco więcej Torunia, bo zdążyło się na dobre rozpadać. Zanim wszystko zaczęło się zwijać, zdążyłem zrobić sobie zdjęcie z gośćmi konwentu i jeszcze trochę po nim pokrążyć.
Copernicon 2022 – podsumowanie
Nie wiem, czy to kwestia wczesnej jesiennej aury, ale choć na toruńskiej starówce jak zwykle nie brakowało wymyślnych cosplayerów, to wydawało mi się, że było ich mniej niż w ostatnich edycjach. Miało to pewną zaletę, bo podczas wielu spotkań bez problemu można było znaleźć dla siebie miejsce. Choć w głównej auli byłem tylko raz, a w sobotę gościli tam chociażby obaj prowadzący Dwóch Typów Podcast czy inne osoby znane w sieci, a na samym festiwalu obecne było grono pisarzy fantastycznych. I choć całość wypadła sympatycznie, to miałem wrażenie, że zabrakło jakiegoś mocniejszego uderzenia. Mimo wszystko zapewnione atrakcje potrafiły do siebie przyciągnąć i jak zwykle kibicuję, by wydarzenie mogło się dalej rozwijać i przyciągać kolejnych konwentowych bywalców.