Nie udźwignęli. Słaby finał „Gry o tron”

Finał jednego z największych projektów w dziejach telewizji mamy już za sobą. Ósmy sezon Gry o tron zamknął zaprezentowany nam urywek historii Westeros, zyskując miliony dolarów, pozostawiając za sobą tysiące martwych postaci i spory niesmak wśród fanów serialu.

Nie da się ukryć, że ostatni sezon Gry o tron nie okazał się specjalnie udany, podobnie zresztą jak poprzedni. Przez Sieć niczym armia Daenerys przetoczyła się fala memów i negatywnych komentarzy. Trudno się ze sporą częścią z nich nie zgodzić, chociaż Internet po raz kolejny udowodnił, że niektórzy ludzie traktują twory popkultury niczym coś świętego.

Ewidentnie mamy do czynienia ze scenariuszowym regresem – serial, który słynął z tego, że każda decyzja bohaterów prędzej czy później miała konsekwencje, w ostatnich epizodach zupełnie stracił swój największy plus. Gra o tron była do pewnego stopnia czymś więcej niż dziesiątki innych seriali fantasy, wypierając się wręcz hollywoodzkiej pompatyczności.

Gra o Tron sezon 8

Jasne, mocne sceny seksu i przemocy to również elementy, które zbudowały rozpoznawalność serialu, ale największym wyróżnikiem Gry o tron zawsze była niespotykana jak na ten gatunek logika. HBO udowodniło, że nawet w serialu ze smokami i lodowymi zombie świat może być spójny i uporządkowany. Tak przynajmniej było do momentu, w którym skończył się książkowy materiał – później wszystko zaczęło się rozłazić, rozpadając się z trzaskiem w ostatnich epizodach.

W recenzji siódmego sezonu Gry o tron Kasia wspomniała, że „jak na serial, którego czołówka zawiera mapę, Gra o tron świata przedstawionego nie traktuje zbyt poważnie”. W ósmym sezonie najwyraźniej miniaturyzacja Westeros posunęła się jeszcze dalej, bo odległości kompletnie nie mają znaczenia – tereny mozolnie pokonywane wcześniej całymi miesiącami teraz przypominają autostrady.

To jedna ze składowych największego grzechu tego sezonu – chaosu. Wątki ewidentnie zostały domknięte „na szybko”, a powoli rozwijająca się przez dziesiątki odcinków historia nagle wrzuciła piąty bieg, przez co wiele kwestii zostało spłyconych lub zupełnie pominiętych. Decyzja o zamknięciu historii w 6 odcinkach nie mogła się skończyć inaczej – na dobrą sprawę sam odpowiednio poprowadzony ostatni epizod wystarczyłby do wypełnienia co najmniej połowy, jeśli nie całego sezonu.

Uwaga! Od tego momentu zaczynają się spoilery.

Inwazja Białych Wędrowców, przedstawiana od początku serialu jako gigantyczne zagrożenie, ostatecznie miała zasięg lokalnego powstania i skończyła się na pierwszej większej bitwie. Umiejętności Brana po prostu sobie były i nie miały większego wpływu na wydarzenia (może poza zasadzką na Nocnego Króla). Smoki, najpierw uważane za broń ostateczną, w niektórych momentach były wrażliwe i łatwe do zestrzelenia, po czym w finalnej bitwie znów stały się śmiercią, niszczycielem światów. Arya i jej pancerz fabularny w ostatnim odcinku. Kompletna zmiana terenów otaczających King’s Landing. Varys i Tyrion tracący w krótkim czasie większość potencjału intelektualnego. Bezsensowna walka Eurona Greyjoya z Jaimem Lannisterem. Scenariuszowe problemy i złe rozwiązania można wyliczać w nieskończoność. Jedyne, co w tym sezonie faktycznie się udało, to wizualia w decydującej bitwie o stolicę – cały odcinek pod tym względem robił niesamowite wrażenie.

Gra o Tron dobiegła końca, przynajmniej na razie. Podobno już rozpoczęto prace nad prequelem, nie mam zresztą żadnych wątpliwości, że prędzej czy później HBO zdecyduje się kontynuować serię. W końcu kto wie, co znajduje się na zachód od Westeros…

Adam Kubaszewski
Adam Kubaszewskihttps://arytmia.eu
Wydawca i redaktor naczelny portalu Arytmia.eu, zawodowo związany głównie z marketingiem internetowym. Strzelba Czechowa w ludzkiej postaci.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama