Ile waży korona? Recenzja pierwszego sezonu The Crown

The Crown to jedna z nowszych produkcji platformy Netflix, opowiadająca o początkach panowania królowej Elżbiety II (Claire Foy). Zaczynamy w roku 1947, szybko posuwając się do przodu – wojna się skończyła, Winston Churchill po raz kolejny został wybrany na premiera, a Lilibeth cieszy się urokami niedawno zawartego małżeństwa z księciem Filipem (Who else, but Matt Smith). Po horrorach wojny wszystko zdaje się wreszcie powoli stabilizować. Niestety, jest to tylko krótka przerwa przed kolejną tragedią dla Wielkiej Brytanii – stan zdrowia Jerzego VI (Jared Harris) zaczyna się stopniowo pogarszać i nawet mimo królewskiej opieki medycznej, monarcha umiera. Na dwudziestosiedmioletnią Elżbietę spadają kolejno dwa ciosy – w pierwszej kolejności oczywiście rozpacz z powodu, bądź co bądź niespodziewanej, utraty ojca. W drugiej kolejności nadchodzi zdanie sobie sprawy, że reprezentowanie i dbanie o interesy całego narodu właśnie spadło na jej barki. Po raz pierwszy słyszy słowa „Long live queen Elizabeth” i już wie – zaczęło się.

Naturalnie, jest to serial o Elżbiecie II, ale także o wkraczaniu w dorosłość i wiążącymi się z tym nowymi wyzwaniami. W momencie śmierci ojca Elżbieta oczywiście ma już dobrze ponad dwadzieścia lat, jest żoną i matką dwójki dzieci, jednak to dopiero w tej chwili dziedziczy prawo do tronu, a tym samym do sprawowania jednej z najbardziej odpowiedzialnych funkcji. Z dnia na dzień nawet matka oraz babcia zaczynają ją traktować jako osobę o wyższej randze. Mimo bycia częścią rodziny królewskiej i związanymi z tym latami przygotowań, nie jest ona gotowa na „rządzenie” krajem, bo i czy można się do tego w pełni przygotować? Zwłaszcza, że jak niebawem ma się dowiedzieć monarcha wcale nie ma tak wiele z rzeczywistą władzą wspólnego.

Piszę o „rządzeniu”, ponieważ rzeczywistą kontrolę nad krajem ma rząd brytyjski, którego przedstawienie stanowi kolejną dużą część fabuły. Nie mogło tam oczywiście zabraknąć postaci Winstona Churchilla. Choć jego blask w tych latach znacznie już przygasał, to służył on młodej królowej nieocenioną radą człowieka znającego brytyjski konserwatyzm i tradycje od podszewki. John Lithgow w moim odczuciu świetnie się sprawdził w tej roli.

Angielski tradycjonalizm staje się dla Elżbiety głównym źródłem dylematów. Pomimo nowej królewskiej pary, której młodość powinna być zapowiedzią zmian, starsze pokolenie, jak to zazwyczaj bywa, jest przeciwne jakimkolwiek powiewom nowoczesności i wyłamywaniu się z cenionych przez lata obyczajów. Dobro narodu jest dla monarchy najważniejsze, zaś dla narodu nie ma świętszej instancji niż monarcha. Rodzi to wiele konfliktów w Lilibeth, która z racji swojej pozycji często musi zapomnieć o tym, że jest również żoną, matką czy siostrą. Równocześnie rodzina również powinna znajdować się na szczycie listy priorytetów. Ci, którzy ją porzucają, choćby w imię miłości są surowo karani, co jest pokazane na przykładzie Edwarda VIII, stryja Lilibeth (pamiętacie Jak zostać królem? Tak, to właśnie on abdykował). I jak tu pogodzić konserwatyzm z postępowością, szczególnie gdy w najbliższym otoczeniu pojawia się związek, który z całą pewnością zaowocuje skandalem?

Ukazanie rodziny królewskiej od kuchni, ujawnienie ich kontrowersyjnych postępowań czy błędów stanowi kolejny krok w stronę przybliżenia nam maluczkim świata zamków i pałaców. Elżbieta jest kolejnym człowiekiem, który stara się pogodzić swoje liczne obowiązki; próbuje postępować zgodnie z tradycjami, a jednocześnie zgodnie z własnym sumieniem; usiłuje być sobą pomimo konieczności odgrywania pewnej roli każdego dnia. Zdaje sobie również sprawę z własnych braków i niedociągnięć, z tego ile spraw zaniedbała w czasie swojego życia. Odcinek Scientia Potentia Est całkowicie mnie urzekł – chyba śmiało mogę stwierdzić, że w momencie gdy młoda królowa uświadamia sobie jak wielu rzeczy nie wie, każdy byłby w stanie się z nią utożsamić. Natomiast odcinek czwarty, w którym cały Londyn zostaje sparaliżowany przez smog, byłby szczególnie zalecany niektórym naszym rodakom zajmującym „miejsce kierowcy” (jak potocznie nazywa się władzę w UK).

Jeżeli jesteście w jakimkolwiek stopniu zainteresowani historią i kulturą Wielkiej Brytanii, jest to pozycja obowiązkowa. Ukazuje nie tylko organizację tego państwa, ale także warstwę społeczną (włącznie z tym o czym marzą posunięci w wieku, rządzący krajem angielscy „chłopcy” z wyższych sfer). Sam język kusi, aby zamknąć oczy i wsłuchiwać się jedynie w dialogi, składające się ze zdań tak cudownie wyrafinowanych, na ile tylko angielski pozwala. Serial ten zaspokoi więc każdego fetyszystę brytyjskich akcentów, ale także wielbicieli dobrze wykonanych produkcji. Aktorzy dobrani są świetnie. Każdy doskonale oddaje charakter odgrywanej przez siebie osoby, co widać chociażby przy porównaniu Elżbiety z jej siostrą Małgorzatą (Vanessa Kirby) – dwóch kobiet o zupełnie odmiennych charakterach. Jeśli zaś chodzi o króla Jerzego VI, jak dla mnie Jared Harris wyparł już Colina Firtha z pozycji prawowitego odtwórcy tej roli. The Crown jest najdroższym do tej pory serialem Netfliksa i były to dobrze wydane pieniądze.

Karolina Kędzierska
Karolina Kędzierska
Z zamiłowania i wykształcenia anglistka, ostatnio również początkująca rusycystka, marząca by pewnego dnia mówić jeszcze po szwedzku. Czarny i czerwony to jej ukochane kolory. W wolnym czasie czyta, ogląda, gra, gotuje i wymachuje kettle’ami. Śpioch i łasuch.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama