Katja Kettu, Ćma. Powieść, która zaciera granice

O wydanej w Polsce w zeszłym roku głośnej Akuszerce pojawiły się opinie, że jest obrazoburcza. Teraz okazuje się, iż z opublikowaną w zeszłym miesiącu Ćmą jest podobnie. W tej powieści fińska pisarka Katja Kettu rzeczywiście burzy obrazy. Ale też je tworzy.

Przede wszystkim tworzy przepastną, wielowymiarową opowieść, rozłożoną w czasie i przestrzeni pomiędzy Finlandią, ZSRR i współczesną Rosją, z trojgiem różnych, niekoniecznie wiarygodnych narratorów, których historie się łączą. Irga Malinen, piętnastoletnia Finka, ucieka do ZSRR do ojca swojego nienarodzonego dziecka. Zamiast w ramiona ukochanego, trafia jednak do łagru. Kilkadziesiąt lat później jej wnuczka Verna przyjeżdża do wsi Ławra w Republice Mari El w Rosji, gdzie staje oko w oko z rodzinnymi tajemnicami, które stara się rozwikłać. I jest jeszcze Wowa, władca Rosji, potężny jak car.

Postać Wowy sprawia, że można zacząć wątpić gdzie w powieści leży linia między fikcją a rzeczywistością. Autorka umiejętnie zaciera granice: między prawdą a kłamstwem, między gatunkami literackim, między stylami oraz dobrym i złym smakiem. Jak na ironię, jednocześnie pozostawia granice, które bohaterom ciężko jest przekroczyć. Dla Irgi są to granice obozu w Workucie, dla Verny – wydostanie się ze wsi w Mari El, gdzie jej telefon nie łapie sygnału, wokoło zachodzą tajemnicze wydarzenia, a nad niewielką, oddaloną od świata miejscowością unosi się oniryczny, niepokojący klimat. Gdzieś w okolicy czai się horror.

Elementy horroru, reportażu, powieści detektywistycznej – to nie wszystko. Jest jeszcze realizm magiczny (taki złowróżbny, z dreszczykiem) zmieszany z elementami baśni i mitologii. A jednocześnie trochę literatury łagrowej i powieści erotycznej. Ciężko się w tym zorientować – patchworkowe traktowanie gatunków towarzyszy zmianie stylów i konwencji. I tak język balansuje na granicy – raz jest piękny, raz szokuje soczystymi wulgaryzmami. Czasem daje to świetny efekt; czasem mi się to nie podoba, ale tutaj akurat odczucia mogą być skrajnie różne. Na pewno konsekwentnie język pozostaje sugestywny – autorka świetnie kreśli uderzające wizualnie obrazy, czy to opisując zaśnieżoną północną Finlandię, czy to przenosząc akcję do workuckiego łagru, czy też w przypadku (nie?)smacznych scen erotycznych z udziałem Wowy.

Na duży plus zasługuje wykorzystanie mitologii – można wyłapać odniesienia do fińskiej Kalevali, ale przede wszystkim są tu też obecne rdzenne wierzenia Maryjczyków, dla polskiego czytelnika może dość egzotyczne i odległe (chociaż Maryjczycy mogą być ciut lepiej znani w Polsce pod innym, dawnym imieniem – Czeremisi). Brakuje może trochę bardziej usystematyzowanego wyjaśnienia ich religii (na przykład w formie słowniczka na końcu książki?). Z drugiej strony jednak trudność w zrozumieniu innej kultury pomaga w kreowaniu atmosfery obcości i tajemniczości, która obecna jest w powieści. Jednocześnie autorka pokusiła się o naukowość (a może jej iluzję?) – elementy wierzeń Maryjczyków wyjaśnione są w formie cytatów z Uno Holmberga, fińskiego religioznawcy z pierwszej połowy XX wieku. Uderza kontrast – próba wyjaśnienia religii na przestrzeni kilku zdań zestawiona jest z głębokim symbolizmem.

Ćmę przeczytać warto, chociaż po lekturze mam mieszane uczucia. Proza Kettu jest nieustępliwa, odważna – nie boi się przekraczać granic, ale też zmusza czytelnika, żeby zrobił to samo. A wtedy trzeba się odważyć.

Na plus:

  • przedstawienie kultury Maryjczyków
  • barwny styl
  • ciekawa fabuła (nie chcę rzucać tutaj spoilerów, ale są wciągające zwroty akcji)
  • intrygujący, niejednoznaczny klimat
  • mapka na wewnętrznej stronie okładki

Na minus:

  • język czasami może przekraczać granice dobrego smaku i robi się nieprzyjemnie, albo wręcz przeciwnie – śmiesznie, jak w przypadku jednej ze scen erotycznych, gdzie chyba jednak nie o humor chodziło
  • ciężka symbolika i mitologia mogą okazać się trudne w odbiorze, jeśli nie czytamy zbyt wnikliwie

 

Katarzyna Piękoś
Katarzyna Piękoś
Kiedy miała osiem lat, chciała zostać książką. Nie udało się i została anglistką z zamiłowaniem do dobrej literatury. Lubi chodzić po górach i słuchać metalu, ale nigdy jednocześnie. Miała życie, dopóki nie zaczęła uczyć się fińskiego.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama