Z okazji urodzin Alice Munro – kanadyjskiej noblistki i autorki świetnych opowiadań – prezentujemy listę naszych ulubionych krótkich tekstów. Edgar Allan Poe zdefiniował opowiadanie jako utwór, który można przeczytać przy jednym posiedzeniu. Sprawdza się to w przypadku prezentowanych dzisiaj tytułów – nie tylko dlatego, że do najdłuższych nie należą: po prostu wbijają w fotel.
Źródło zdjęcia: mentorpl.org
Pan wszystkich krów Andrzej Dybczak
Prawie tytułowe opowiadanie z tego zbioru to Gopala – to słowo jest jednym z imion Kryszny i oznacza właśnie opiekuna krów, pasterza. Narrator pracuje jako parobek na podkarpackiej wsi. Miejscowość składa się właściwie z jednego gospodarstwa z trzydziestoma krasulami, małżeństwem gospodarzy i ich dwoma pracownikami. Opisana historia jest piękna i straszna, pełna czułości i troski, ale także krzywdy i okrucieństwa, czasami ociera się o mit. Krowy pasą się na rozległych pagórkowatych łąkach, same wybierają dokąd iść, mogą galopować lub spać. Nad stadem czuwa byk, zażywający pełnej wolności władcy haremu, przynajmniej do wieczornego dojenia, pory powrotu krów do obory, kiedy to “Bysiu” zostaje sam w trawie. Sielanka jest pozorna: byka wymienia się co roku, cielaki nie spędzają czasu z matkami. To bardzo szczegółowy portret świata, jaki pamiętam jeszcze ze swojego dzieciństwa, przesycony miłością do jego odwiecznych zasad, jakkolwiek trudne by nie były.
NieObcy zbiór opowiadań różnych autorów
To niewielka, żółta książeczka, wydana przez Polską Akcję Humanitarną w okolicach grudnia 2016 roku. Weszły do niej opowiadania kilku znanych autorów, większość jest naprawdę dobra i interesująca, ale najpiękniejszy obraz świata odradzającego się po bliżej nieznanej apokalipsie, pełnego różnych imion i kolorów, naszkicowała Olga Tokarczuk w Rubieży. Narratorem jest w nim młody mnich, ktoś jak Adso z Imienia róży, trochę naiwny, ale pełen wiary w ludzi. Jego klasztor leży na wysokim klifie, piętrzącym się nad wodną – granicą oddzielającą od siebie dwie skrajnie odmienne krainy. “Ze stepu nadciągali obcy, byli jak stada wycieńczonych zwierząt i za wszelką cenę próbowali przepłynąć rzekę”. To jedna z bardziej wzruszających wizji postapo i wielkiej migracji, jaką czytałam, przy czym ten krótki tekst ma w sobie ducha wielkich powieści fantasy i prawie nic nie jest w nim oczywiste.
O ziołach i zwierzętach Simona Kossak
Pierwotny tytuł tej małej encyklopedii polskiej przyrody brzmiał Opowieści o ziołach i zwierzętach, co od razu sugeruje, że nie będziemy mieć do czynienia z suchym, naukowym tekstem. Kossak snuje intymne historie o życiu dzików, jeleni, babki wąskolistnej i czarnego bzu. Cytuje renesansowe i późniejsze zielniki, a także dwudziestowieczną literaturę przedmiotu. Najlepiej zapamiętałam rozdział o dzięciołach. Ptaki zostały opisane z ogromną swadą i pełną ironii sympatią, więc nietrudno dostrzec w nich “małych, zaklętych ludzi” (jak pisał Brycz). Okazuje się, że szczerze nie cierpią one innych przedstawicieli swojego gatunku, i to od wyklucia! Jak sobie z tym radzą, skoro co roku mają gody i lęgi? Kossak wam wyjaśni.
Nos Mikołaj Gogol
Nos jest trochę jak Przemiana Kafki, tylko bez karalucha, a za to z nosem, który zaczyna żyć własnym życiem. Sankt Petersburg, 25 marca. Cyrulik Iwan Jakowlewicz znajduje nos w upieczonym przez żonę bochenie chleba. Naglony przez małżonkę, próbuje się go pozbyć. Tymczasem asesor Kowalew budzi się rano i zauważa, że jego nos zniknął – stara się go więc odzyskać. Opowiadanie, choć krótkie, poczęstuje czytelnika porządną dawką groteski w najlepszym gogolowskim stylu – z poczuciem humoru nie do podrobienia i z pstryczkiem w nos biurokratom. A poza groteską, humorem, satyrą – wątek romantyczny (dlaczego by nie?). Fani Gogola mogą później zajrzeć do opowieści Philipa Rotha o znaczącym tytule Pierś, która nawiązuje do Nosa.
Śliczne usta moje i oczy zielone, J. D. Salinger
Krótkie i bardzo proste opowiadanie, oparte na telefonicznym dialogu (no, technicznie rzecz biorąc to dwóch) między Lee i Arthurem – wieloletnimi przyjaciółmi. Jest noc. Arthur niepokoi się, że jego żona nie wróciła jeszcze z imprezy, co razem z wypitymi wcześniej drinkami prowokuje go do szczerych, emocjonalnych i nie do końca składnych wyznań. Trzeźwiejszy Lee próbuje go uspokoić, ale nie jest to łatwe. Resztę polecam doczytać samemu – choć historia nie jest skomplikowana, to jej zakończenie zostawia czytelnika z ciekawymi wnioskami dotyczącymi relacji między bliskimi sobie ludźmi, zaufania i szczerości.
Amundsen, Alice Munro
Lata czterdzieste, środek wojny, Canada. Vivien Hyde zostaje nauczycielką w tytułowym Amundsen, gdzie śmierć zjawia się nie pod postacią wojennej zawieruchy, ale gruźlicy. Jest zimno i ponuro, jednak wtedy w jej życiu pojawia się doktor Fox. Można by powiedzieć, że wtedy historia nabiera tempa – ale to jest proza Munro, gdzie detale ważniejsze są od „wielkich” momentów, a najlepsze historie pisze codzienność. W wakacje można przeczytać dla ochłody – zimno przenika każdą stronę opowiadania, traktowane przez narratora zarówno dosłownie, jak i metaforycznie.