„Lekcja miłości”, czyli jak pokochać siebie

Miłość ci wszystko wybaczy, smutek zamieni ci w śmiech, miłość tak pięknie tłumaczy, Zdradę i kłamstwo i grzech. Miłość ci wszystko wybaczy, bo miłość mój miły to ja.

Tak śpiewa Jola, bohaterka filmu dokumentalnego Lekcja miłości autorstwa Małgorzaty Goliszewskiej i Kasi Matei. I szybko nas przekonuje, że ona naprawdę jest miłością. Zresztą piosenki wykonywane przez Hankę Ordonównę przewijają się przez cały dokument. Te przedwojenne, pełne romantyzmu spod znaku międzywojennego niosą dawkę tęsknoty, którą czujemy razem z bohaterką. Tęsknoty za tą największą miłością, za osobą, dzięki której „(…) serce drgnie, ledwo drgnie, a już się wie, Że to właśnie ten, tylko ten”.


Jolantę Janus, a właściwie Jolkę, poznajemy, gdy opuszcza małą włoską wioskę i wraca do rodzinnego Szczecina, by zacząć żyć na nowo. Mąż żegna ją pełnymi pogardy i wyzwisk słowami, co też nie zostawia nam wątpliwości co do powodu jej decyzji. Malowniczość miejscowości szybko przestaje mieć znaczenie, bo wydaje się, że sielanki tam zabrakło.
Czy naprawdę miłość wszystko wybaczy? I zdradę i kłamstwo i grzech? A raczej, jak długo może wybaczać – bo film niezwykle przejmująco dotyka kwestii przemocy wobec kobiet.

Scena na plaży, gdy Jola pyta przyjaciółek, czy ich mężowie też pili i bili pokazuje skalę problemu. Jedna z nich odpowiada twierdząco, oczywiście dodając, że przecież na trzeźwo był inny. I to jest najbardziej poruszające. O przemocy rozmawia się w sposób lekki, jak o rzeczach dnia codziennego. U żadnej z kobiet nie wywołuje to zdziwienia, a nawet odwrotnie. Po prostu się zdarza, a moje, młode pokolenie kobiet, wychowane w poprawności, czy też pseudopoprawności politycznej uzmysławia sobie z poczuciem dyskomfortu, że to ,,pił i bił” już gdzieś słyszało. Bohaterka mówi, że jest pewna, że 50 procent kobiet doświadczyło przemocy. I niestety – raczej nie mamy wątpliwości, że to prawda. Nie ma jednak miejsca na brutalność i rozliczenia w klimacie Smarzowskiego. Nie ma też taniego sentymentalizmu. Plastyczne zdjęcia nadają historii eteryczności, nie zabierając siły przekazu, a temperamentny charakter Joli podbija nasze serca (i nie tylko).

Lekcja miłości


Jednym z elementów składających się na sukces Lekcji miłości jest jego niesztampowe prowadzenie narracji, bliższe filmom fabularnym niż klasyce dokumentu. Portret psychologiczny postaci budowany jest przez sceny życia codziennego. Obserwujemy ich naturalne środowisko, a relacje międzyludzkie kreowane są jedynie przez rozmowy bohaterów uczestniczących w dokumencie. Podglądamy intymne sytuacje, które swoją autentycznością otwierają dyskusję o problemach społeczno-obyczajowych, nie tracąc barwności przeżyć Joli. Śledzimy rozterki bohaterki, która, nie zważając na obecność kamery, toczy swoją walkę o godność, miłość i kobiecość. I nie chodzi jedynie o nową relację damko-męską, która w urokliwy sposób nas rozczula, jak chodzące za ręce starsze pary w parkach czy troska o zjedzony posiłek każdego dnia. Obserwujemy przede wszystkim rozterki moralne.

Po 45 latach postanowiła uwolnić się od toksycznego związku. Od przemocy i upokorzeń, które znosiła latami. Dla dobra męża, dzieci i w obronie słów słyszanych najpierw od babci, potem od księdza, a potem z własnych ust. Chodzi o to zawarte w przysiędze małżeńskiej ,,na dobre i na złe”, które wpłynęło na jej całe życie. Jednak czy w takich sytuacjach wciąż można powoływać się na te obietnice? Ile można znieść w imię sakramentu? Jola pyta księdza – czy takiego człowieka można kochać, co Ci robi krzywdę całe życie? Spróbujmy to zamienić – czy ktoś, kto krzywdzi całe życie, jest wart naszej miłości?


Bohaterka powoli zaczyna kwestionować zasady, którymi się wcześniej kierowała i w duchu których została wychowana. Odrzuca je, nie chcąc kolejnego ślubu ze swoim chłopakiem (i użyłam tego słowa nieprzypadkowo, bo naprawdę bardzo chciałabym nazwać kogoś swoim chłopakiem w wieku 70 lat). Jednak jej obawy nie tylko mają podłoże religijne. Nie chce być czyjąś własnością. Znowu. Przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć, nawet jeżeli bardzo się staramy. Jednak mimo rozczarowań i okrutności wspomnień, Jola wierzy w miłość, o której tak często śpiewa. Tym samym autorki przekazują odbiorcom dużą dawkę optymizmu. Z rozczuleniem oglądamy niewinne flirty pary, które niepostrzeżenie przechodzą w rozmowy o sprawach fundamentalnych. Uśmiechamy się przy scenach tańca, zaskoczeni zazdrościmy energii i chęci do życia. Bo Jola ma miłości dużo. Dla życia i dla innych. Tylko dla siebie jest jej zdecydowanie mniej.

Lekcja miłości


Wygląda jak gwiazda lat 20. z perfekcyjnie umalowanymi ustami, platynowymi lokami i zachwycającymi sukniami. Zawsze piękna, zawsze zadbana, jakby perłowe kolczyki stanowiły tarczę przed rozczarowującą, szarą rzeczywistością. Nie można oprzeć się wrażeniu, że jest to sposób na budowanie własnej wartości. Słowa potrafią ranić równie mocno, co czyny i tak samo ciężko o nich zapomnieć. Jeżeli przez całe życie miała u boku osobę, która ją poniżała, naturalnym wydaje się ukrywanie nieszczęścia za zewnętrznym pięknem. Walka o poczucie własnej wartości często przechodzi na inne płaszczyzny. Szczególnie widać to w krytycznych komentarzach dotyczących wyglądu córek – faceci przecież lubią ładnie ubrane dziewczyny. Bo oprócz tego, że jest żoną, jest też matką, a jej dzieci były świadkami scen małżeńskich, od których ciężko im się uwolnić. Tworzy to błędne koło powielanych zachowań, które stają się przyczyną braku bliskości.

Mimo goryczy dokument daje również dużo nadziei. Uczy, że miłość do siebie nie jest egoizmem – miłość do siebie jest koniecznością. Został nam przekazany banalny aforyzm, w mniej banalny, choć bezpośredni sposób. Pokochajmy siebie, by móc pokochać innych. Bo niezależnie od wieku, można zacząć żyć od nowa. Trzeba tylko tę miłość i chęć do życia w sobie odnaleźć. I warto ich szukać w każdym wieku, bo nigdy nie jest na to za późno. Jola tańczy, śpiewa i się śmieje. Zakochuje się w mężczyźnie i ponownie zakochuje się w sobie, a my niepostrzeżenie zakochujemy się w cudownej, zwykłej nie-zwykłej bohaterce.

Lekcja miłości (2019)

Lekcja miłości - recenzjaScenariusz: Małgorzata Goliszewska, Anna Stylińska
Reżyseria: Małgorzata Goliszewska, Katarzyna Mateja
Obsada: Jolanta Janus

Marta Kamińska
Marta Kamińska
Muzykolog i filmoznawca ze słabością do czarnych filmów i starych kotów. Trochę czyta, dużo ogląda, często podróżuje, nierzadko sama.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama