Relacja ze Złotych Kurczaków 2016 (11 lutego 2017)

“Indypendent comic book awards” za rok 2016 zostały rozdane. Złotych Kurczaków była piątka, pierwszy raz w historii nagrody pojawił się także Kurczak Albinos za całokształt twórczości. Ale po kolei. Najlepszy zin 2016 to Warchlaki (nie przypadkiem spotkanie z tą ekipą otwierało imprezę). Statuetkę za scenariusz dostał Jan Mazur (za Żywą bibliotekę). Niezależną rysowniczką roku została Zavka (za Głodnego Jasia i żarłoczną Marysię). Domek w środku lasu żywych trupów przyniósł Łukaszowi Mazurowi aż dwie sztuki drobiu – za komiks i okładkę. Za wszystkie dotychczasowe dokonania artystyczne i popularyzatorskie jury doceniło Krzysztofa „Prosiaka” Owedyka – ze słowami „dzięki tobie wszyscy będziemy smażyć się w piekle!”.

Kurczakowa gala to święto wszystkiego bez wielkiego wydawcy, wydrukowanego metodą mniej czy bardziej „własnym sumptem”, ale będącego twórczością w pełnym tego słowa znaczeniu. Co bardzo podkreślał Łukasz Kowalczuk i inni goście, to jedyna polska nagroda komiksowa (niebędąca stypendium), za którą idą pieniądze i sława, a nie jedynie to drugie. Oznacza to, że organizatorzy Filip „FIL” Wiśniowski, XNDR i Robert „Bele” Sienicki odwalają ogromny kawał dobrej roboty. Na szczęście wspierają ich MFKiG oraz Stowarzyszenie Twórców CONTUR z Łodzi.

Gala (z prawdziwymi filmami, w których FIL występuje w roli Macieja Stuhra i Indiany Jonesa jednocześnie) i przyznanie nagród to ukoronowanie Kurczaków, ale naprawdę dużo dzieje się wcześniej. Od rana działa kiermasz, na którym twórcy i wydawnictwa zinowe sprzedają swoje komiksy, printy, naklejki i mnóstwo innych gadżetów. Poza drukami można było kupić skarpetki w Kurczaki lub pluszaki-Radki (drób też ma imiona) od Emilove. Komercyjnie aż tyle atrakcji, a przecież esencją festiwali komiksowych są spotkania, w tym przypadku – całe siedem godzin!

Jak wspomniałam, pierwsza na scenę wyszła krakowska ekipa zina Warchlaki. Opowiadali o okultyzmie, motywie przewodnim ich zinów, narzucającym się im dość spontanicznie, gdyż „większość autorów należy do tajnych organizacji”. Na przykład do korporacji, na których skupia się drugi zeszyt zina (jak i najnowszy zeszyt Dylana Doga. Przypadek?). Basia Okrasa, Ania Rutkowska i Jurek Łanuszewski zapowiedzieli na maj tego roku wystawę w Galerii Łazienka i Warchlaki #2.5. Wobec czego mamy trochę czasu na znalezienie krakowskiego korespondenta.

Pomiędzy spotkaniami FIL z wielką energią prezentował targowe stoiska. Zaczął od Wojciecha Malarta i Bartosza Wokana prezentujących Daro the Hero. Bohaterami pozostałych przerw byli międzi innymi Jan Skarżyński od Gałgana czy wydawnictwo Pokembry i opublikowany przez nie Bezból Filipa Myszkowskiego. Do odpowiedzi wyrwany został także Piotr Kasiński z Łodzi (człowiek MFK, współorganizatora „indypendentnej” imprezy), który zaprezentował specjalny numer eMeFKa News pełen Radków. Publiczność była pod wrażeniem tych miniwywiadów („co on bierze, że ma tyle siły?”), bo to naprawdę jedyny i najlepszy sposób, żeby sprzedający nie byli anonimowi i omijani szerokim łukiem przez nieśmiałych i nieobeznanych. Osobiście dałam się dzięki temu bardziej naciągnąć, co mnie cieszy.

Ania Krztoń była drugim gościem Kurczaków. Wydaje komiksy autobiograficzne, więc rozmowa toczyła się w dużej mierze wokół wykorzystania motywów ze swojego życia, ale także przygód znajomych, w twórczości pokazywanej publicznie. Autorka Szkiców z wakacji odpowiedziała, że tylko raz ktoś poprosił ją o usunięcie ze strony komiksu (dokładnie jednokadrówki) stawiającego go w zbyt ironicznym świetle. W 2018 Wydawnictwo komiksowe ma wydać jej pełnometrażowy komiks, prowadzący spytał ją wobec tego o wrażenia z wychodzenia z undergroundu. Stwierdziła, że póki co zbyt daleko nie odchodzi, zwłaszcza, że to bardzo otwarte środowisko i nikogo nie wyrzuca.

Człowiek Szlamu, Łukasz Kowalczuk, stwierdził z kolei, że w Polsce nie ma tak naprawdę komiksowego undergroundu – bo właściwie nie ma mainstreamu, od którego mógłby się on odcinać. Co nie poprawia sytuacji finansowej twórców – są niezależni i pracują za przysługi. Dla poprawy nastroju rozmowa przeszła na popkulturę i uwielbiany przez Kowalczuka, kupowany właśnie przez Netflix Lucha Undergorund – czyli pokazy walk amerykańsko-meksykańskiej federacji wrestlingowej, pełne smoków i potworów, realizowane jak serial. Twórca Tylko wrestling jest prawdziwy czeka także na Iron fist Marvela. Poza tym polecał czytanego ostatnio Headloopera z Image oraz kryminalne anime Golgot 13. Następnie komiksiarz przesiadł się na drugi fotel i poprowadził pierwsze międzynarodowe spotkanie tych Kurczaków, z węgierską grupą BP ZINES. To wydawnictwo, które ma na koncie książeczki artystyczne i popkulturowe, na przykład odwołujące się do Gwiezdnych Wojen. Sytuacja życiowa niezależnej twórczości jest u Węgrów równie „interesująca”, jak u nas, ale starają się promować swoje publikacje za granicą, dlatego stawiają na komiks niemy lub anglojęzyczny. Wiosną każdego roku organizują także zinowy festiwal.

Dla mnie wielkim odkryciem Kurczaków była twórczość Marcina „XULM” Surmy (nie tylko dlatego, że wielu innych twórców znałam). Spotkanie z nim rozpoczęło się i skończyło seansem autorskiego filmu animowanego. Drugi z nich, Nenufary, był zapisem tego, jak zmienia się światło padające na blok o lustrzanej ścianie od świtu do nocy. Na stronie autora można pooglądać gify z fragmentami tej animacji – a jest piękna. Obecnie Surma pracuje przy Super Science Friends, kanadyjskim serialu o supernaukowcach Skłodowskiej, Einsteinie, czy Tesli. Tam zajmuje się głównie tłami, ale narysował także komiks Super Science Friends 2099, którego główną bohaterką jest Ada Lovelace (pionierka prac nad stworzeniem nowoczesnej maszyny liczącej). Teraz najważniejsze: ten serial jest edukacyjny, ale nie dla dzieci. XULM opowiadał także o tym, jak dobrze pracuje mu się z bratem oraz nad grą SuperHot (już bez brata), nominowaną do Paszportów Polityki w kategorii Kultura Cyfrowa.

Jednym z honorowych i międzynarodowych gości Kurczaków był Berlińczyk Mawil, autor m.in. znanego u nas Możemy zostać przyjaciółmi. Jego komiksy są autobiograficzne, choć w różnym stopniu. W tych bliskich faktom historycznym występuje sam Mawil, w tych luźniejszych – jego alter-ego Supahasi (czyli Superkrólik), skonstruowane na bazie małego Mawila, któremu „czegoś brakowało na głowie” – więc dostał ekspresyjne uszka. We Wrocławiu opowiadał przede wszystkim o najnowszych Kinderland (dosłownie kraj dzieciństwa) i The Singles Collection (zbiorowi jednostronicowych komiksów rysowanych dla berlińskiego Tagesspiegel). A wszystko zaczął od autoreferatu, który wozi ze sobą wszędzie, nawet do Kazachstanu, w związku z czym zaczyna się on od planszy z mapą Europy z zaznaczonymi Niemcami.

Po Mawilu już do końca było internacjonalnie. Radosław Pisula (Brody z kosmosu) wrócił na scenę, żeby porozmawiać z Katarzyną Niemczyk, pierwszą Polką w Marvelu. Opowiadała o pracy nad miniserią Mockingbird (jak np. w tym wywiadzie), często wymienianą jako jeden z najważniejszych mainstreamowych komiksów 2016 roku. Headhunter giganta zauważył ją na łódzkim MFKiG, a potem poszło w zasadzie szybko, bo jej rysunki od razu spodobały się scenarzystce, Chelsea Cain. Dziewczynom wyszedł naprawdę zadziorny komiks, a rysowniczka będzie kontynuować międzynarodową karierę, choć na razie wszystkie jej plany są tajne. Pytana o to, co czyta, poleciła Kawaii Scotland, global mangę Ilony Myszkowskiej i Katarzyny Stasiowskiej, Akirę i Betty and Veronica z uniwersum Archiego. Na sam koniec zaproponowała, żeby porozmawiać o Mass Effect 4, na które czeka z niecierpliwością.

Ostatnią gwiazdą kurczakowych rozmów był Jack Teagle, który powiedział, że zaproszenie na tę imprezę dało mu ogromnego kreatywnego kopa – stwierdził, że może jednak warto rysować, skoro ktoś się nim interesuje. Opowiedział Kowalczukowi, że stał się rysownikiem głównie dlatego, że nie mógł znaleźć pracy, za to mógł na ten temat tworzyć komiksy. Oraz o wspierającym go na tej drodze życia Jocku, który obecnie pracuje dla DC. Jego styl jest bardzo specyficzny (tak samo jak kowalczukowy), w związku z czym ludzie zwykle najpierw odchodzą od jego stoiska zdegustowani. Wracają dopiero po jakimś czasie, kiedy dociera do nich, że „coś jest” w tych obrazkach. A dokładnie – „mięśnie i sarkazm”, dziecinnie proste fabuły i życiowe problemy superniegodziwców (np. bolące plecy, które zmuszają do przerwania walki).

Tyle spotkania. Bezpośrednio przed finałem odbyła się polska premiera zupełnie niesamowitej i bardzo niejednoznacznej animacji poklatkowej Dave’a Coopera i Rune Spaansa The Absence of Eddy Table (teaser poniżej). Gala była epicka, FIL był wszędzie (w poszukiwaniu kurczaków, rzecz jasna). Do tego całe NBA złożyło mu życzenia na czterdziestkę. Imprezę sponsorowały literki MFKiG (zwłaszcza K) oraz Cydr Lubelski, a publiczność właśnie wraca czytać swoje nowe ziny i zastanawiać się, dlaczego nie kupiła więcej (jedzenie? Byle było na… sok jabłkowy).

Ogromnie dziękuję wszystkim, którzy korygowali błędy pod zdjęciami na Facebooku – dzięki Wam jest tu mniej baboli 🙂 Posiłkowałam się też notką Piotra Kasińskiego, żeby nie zrobić nowych.

Agnieszka "Fushikoma" Czoska
Agnieszka "Fushikoma" Czoska
Typowy mól książkowy. Czyta po polsku, angielsku, niemiecku i ukraińsku, bardzo chciałaby jeszcze po francusku. Ostatnio jej ulubieni autorzy to Zadie Smith, Serhij Żadan, Jurij Andruchowycz, Amos Oz, Łukasz Orbitowski... Lubi komiksy, na przykład Sagę, Wytches, rzeczy Alison Bechdel czy Inio Asano. Jak ma czas, ogląda europejskie filmy i anime. Recenzuje jeszcze dla bloga Nie Tylko Gry (nietylkogry.pl), czasem pisze do Fabulariów (fabularie.pl).

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama