Współczesne kino skandynawskie

Kino skandynawskie to nie tylko Bergman, mimo że jego wpływ rzuca się cieniem na północnoeuropejskie produkcje nawet kilka dekad po premierze Persony czy Tam, gdzie rosną poziomki. Dzisiaj jednak zajrzymy do Skandynawii nieco bardziej nam współczesnej: Skandynawii po Bergmanie, ale i po wpływie Dogmy – Skandynawii bez kompromisów, do bólu brutalnej i szczerej. A czasami też pięknej.

Zło  (reż. Mikael Håfström, 2003)

Norwegia, lata 50. XX wieku. Fabuła filmu skupia się wokół Erika – buntowniczego, agresywnego i mocno zagubionego nastolatka. Matka Erika w obliczu przerastających ją problemów wychowawczych gra va banque – zadłuża się i zapisuje syna do odległego, snobistycznego liceum, mając nadzieję, że zmiana środowiska oraz codzienny kontakt z „lepszą” młodzieżą rozwiążą sprawę. W rzeczywistości jednak nowa szkoła to świat dużo brutalniejszy niż sztokholmskie ulice, a Erik, choć charakteru mu nie brakuje, w starciu z synami najważniejszych ludzi w kraju stoi na z góry przegranej pozycji.

Zło to przede wszystkim historia o samokontroli, opowiedziana w surowy, skandynawski sposób i świetnie odegrana (ukłony dla Andreasa Wilsona, odtwórcy głównej roli).  

Historie kuchenne (reż. Bent Hamer, 2003)

Historie kuchenneSzwecja, lata powojenne. Instytut Badań Domowych wysyła naukowców do domostw osiemnastu samotnych mężczyzn w Norwegii, aby zbadać, jak radzą sobie w kuchni. Obserwatorom nie wolno w żaden sposób ingerować w ich życie, a jedynie prowadzić analizę w milczeniu, z wysokości kuchennego stołka. Folke Nilsson zostaje wysłany do kuchni Isaaka Bjørvika. Choć nie powinni wchodzić ze sobą w interakcję, wkrótce mężczyźni pokonują niezręczność i samotność. Powoli zanikają bariery między naukowcem i obserwowanym, a niecodzienny eksperyment Instytutu skutkuje ich przyjaźnią. Tragikomiczna historia o biurokracji, samotności oraz znaczącej ciszy. Film jest pełen statycznych ujęć, ale wcale nie nuży.

Factotum (reż. Bent Hamer, 2005)

Factotum (2005)Factotum miało być w zamierzeniu ekranizacją powieści Charlesa Bukowskiego o tym samym tytule. W tym stosunkowo krótkim filmie pojawiają się jednak wątki z pozostałych książek o przygodach Henry’ego Chinaskiego, przez co żaden z nich nie jest do końca wyeksploatowany.

Alter ego samego Bukowskiego to wiecznie pijany mężczyzna w średnim wieku, który w żadnej pracy nie może na dłużej zagrzać miejsca. Bohater pragnie lekkiego życia i łatwego zarobku, dlatego też marzy o karierze pisarza i stara się pomnożyć swój skromny majątek na wyścigach konnych. Factotum to prawdopodobnie najmniej skandynawski film na naszej liście, chociaż oficjalnie jest to produkcja norwesko-amerykańska. Jeśli zatem zależy wam na kinie skandynawskim, radzimy wybrać coś innego z naszych propozycji, jeśli zaś macie ochotę na film o Chinaskim, zdecydowanie lepszym wyborem będzie Ćma barowa.

Do ciebie, człowieku (reż. Roy Andersson, 2007)

Do ciebie, człowiekuTo film nieposiadający jednolitej fabuły, będący zlepkiem luźno powiązanych ze sobą obrazów. Większość z nich jest stosunkowo melancholijna, ale są też wątki absurdalne i śmieszne. Produkcja opowiada bowiem o ludziach, którzy zawiesili się w swoim zwyczajnym, nudnym życiu, ale na swój sposób próbują być szczęśliwi. Bohaterowie  zdają się nie dostrzegać otaczającej ich rzeczywistości, przez co żyją jakby obok głównych wydarzeń. Wykonują swoje zajęcia rutynowo i prawdopodobnie nie potrafiliby odpowiedzieć, po co właściwie to robią.

Charakterystycznym dla szwedzkiego reżysera sposobem kręcenia filmów jest pokazanie poszczególnych, kilkuminutowych scen z jednego ujęcia bez najmniejszego ruchu kamerą. Do tego należy dorzucić filtr tworzący wrażenie „zadymienia”, który dodatkowo potęguje smętną atmosferę. W Do ciebie, człowieku ciekawe jest to, że niektórzy bohaterowie zdają sobie sprawę z tego, iż są nagrywani i zwracają się bezpośrednio do widza (przygnębiający monolog psychiatry na temat kondycji społeczeństwa). Osobiście oglądałem ten film około pięciu razy i zawsze dostrzegałem coś innego w tym smutnym, choć przeplatanym i radośniejszymi nićmi obrazie. 

Trylogia von Triera – Antychryst, Melancholia, Nimfomanka (2009 – 2013)

Antychryst

AntychrystSłynny, obrazoburczy film, pamiętany z powodu jednej sceny z nożyczkami. Choć tak na dobrą sprawę to bardzo poetyckie kino, pełne wizualnych metafor i zwolnionych kadrów pokazujących las poruszany wiatrem czy deszcz żołędzi padający na wypoczynkowy domek bohaterów. Do tego dość… ironiczne i dowcipne jak na opowieść o kobiecie karzącej się za śmierć dziecka i własną fascynację naukową pracą nad polowaniami na czarownice. Von Trier mówi o niebezpieczeństwach emancypacji, które pojawiają się dopiero wtedy, kiedy damy sobie wmówić, że nie jest dla nas dobra, a światem rządzą mistyczne kary (bez nagród). Pokazuje małżeństwo (Gainsbourg i Dafoe) miotające się wśród drzew (skojarzenia z Happening wydają mi się tu produktywne) i słuchających mówiącego liska (to, moim zdaniem, element grubszej ironii) – osoby, które w wyniku tragedii porzuciły racjonalność i wybrały samobiczowanie.

Melancholia

MelancholiaZła kobieta to taka, która nie chce mieć rodziny, pracuje, a do tego mało się uśmiecha. A w każdym razie taki obraz wyłania się z filmów von Triera. Być może płeć tej osoby nie ma dla reżysera znaczenia, ale częściej sięga po bohaterki niż bohaterów – być może dlatego, że opowiada o egoizmie, nienawiści do świata i siebie, depresji, które w Europie po stosach i inkwizycji wydają się wciąż mniej wybaczalne właśnie im. Przynajmniej taka może być teza Melancholii, jeśli się uprzeć, że filmy tego reżysera mają konkretne tezy, a nie tylko pokazują nam miotających się ludzi.

Ten obraz z jednej strony nawiązuje do niemieckiego romantyzmu (choroby duszy i Wagner, swobodne skojarzenia z Faustem), z drugiej pokazuje zagubioną dziewczynę w wielkim domu jej szczęśliwej, “lepszej” siostry, z trzeciej to apokaliptyczna wizja science-fiction, z czwartej coś o tchórzostwie… Niejedna praca doktorska może się wyłonić z tej gęstwiny. To ważny film, który można analizować na prawo i lewo, ale odbiera się go głównie emocjonalnie. Już Filifionka poczuła się lepiej dopiero wtedy, gdy przerażająca ją całe życie katastrofa nadciągnęła nad jej domek – to nic nowego. Nowe, ale także specyficzne dla von Triera, są zgoda na okrucieństwo końca świata i jednoczesne czerpanie z niego garściami. Podczas Armagedonu nikt nie może nam kazać myć zębów i zachowywać się odpowiedzialnie, możemy znowu wierzyć w magię, wiedząc jednocześnie, że niczego nie jest ona w stanie zmienić. Poza tym to wyjątkowo piękna apokalipsa…

Nimfomanka

NimfomankaSpektakularne zwieńczenie trylogii von Triera. Film, w którym jest wszystko: perwersyjny seks, czarownica, porzucenie rodziny, bieda i kompletne zagubienie w świecie… Charlotte Gainsbourg wraca jako alternatywna wersja bohaterki Antychrysta. Tym razem nie została pokornie z rodziną – po burzliwej młodości wybiera równie burzliwą i “zwierzęcą” dorosłość skupioną na poszukiwaniu doznań, a nie rozwoju osobistym i byciu dobrą osobą. Znalazła się teraz gdzieś “na połowie czasu” i opowiada swoją historię czystemu, mądremu, subtelnemu intelektualiście (Skarsgard).

Kolejny film o złej babie? Niekoniecznie. Przy całej dramatyczności życia Joe, napędza ją coś w miarę szczerego: chęć doświadczania i swobody. Nawet jeśli niezbyt akceptowalnej społecznie, bo swobody do bycia krzywdzoną i krzywdzenia innych (np. do porzucenia rodziny). Tak na dobrą sprawę kto inny jest tu czarnym charakterem – wykształcony Seligman noszący nazwisko na cześć znanego psychologa, zwolennika psychologii pozytywnej. Von Trier roznosi w puch i pierzynę mit intelektualisty i jego radosnych teorii wszystkiego. A robi to w tak przewrotny sposób, że wykształciuchy płaczą (płaczemy) ze śmiechu.

Gra (reż. Ruben Östlund, 2011)

GraSzwedzki Göteborg, centrum handlowe. Pięciu czarnych nastolatków wciąga dwóch młodszych białych chłopców w skomplikowaną psychologiczną grę w kotka i myszkę, która rozpoczyna się kradzieżą telefonu. Film obrazuje zarówno problem wielowarstwowego, klasowego społeczeństwa Szwecji, jak i motyw o wiele bardziej uniwersalny – władzę i sposoby, w jakie można jej nadużyć. Gra oparta jest na faktach: film został zainspirowany publikacjami na temat przemocy psychicznej wśród szwedzkich nastolatków. Tytuł dobrze wprowadza w to, jak można Grę odebrać – to nieprzyjemna, brutalnie szczera żonglerka uczuciami widza. Nie jest łatwo – i nie ma ani chwili wytchnienia od napięcia. Film być może przydługi, ale interesująco zagrany pomimo głównie nieprofesjonalnej kadry. Szczery, bezkompromisowy wgląd w szwedzkie społeczeństwo.

Polowanie (reż. Thomas Vinterberg, 2012)

PolowanieDania, niewielkie miasteczko, w którym wszyscy się znają. Nadchodzą święta. Lucas, rozwiedziony nauczyciel w przedszkolu, zostaje niesłusznie oskarżony o pedofilię przez sześcioletnią Klarę. Lokalna społeczność zwraca się przeciwko mężczyźnie (Mads Mikkelsen) i wkrótce staje się on wyrzutkiem. Tytułowe polowanie może być rozumiane i metaforycznie, i dosłownie – w miasteczku ważną rolę odgrywa grupa myśliwych, zaś sam Lucas staje się zwierzyną, a także kimś, kto “poluje”, żeby ujawnić prawdę. Ciężko się to ogląda – i to nie dlatego, że ten szeroko nagradzany film miałby być nieudany. Jednak ten bliski, niepokojący obraz okrucieństwa, do którego zdolni są wcześniej tak spokojni i zgrani mieszkańcy miasteczka może wywołać ciarki na plecach.

Inne zestawienia filmów kina europejskiego:

Wstęp do kina fińskiego: część 1, część 2, część 3.

Wstep do kina rosyjskiego: część 1, część 2.

Autorami artykułu są: Katarzyna Piękoś, Piotr Grylak, Agnieszka Czoska i Adam Kubaszewski

Redakcja
Redakcja
Ten artykuł został napisany wspólnymi siłami lub jest to artykuł gościnny.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama