Minęło trochę czasu, od kiedy ostatnio polecaliśmy warte uwagi rosyjskie filmy. Przyszła więc pora na drugą odsłonę naszego przeglądu kina rosyjskiego – wszakże kinematografia naszego sąsiada, choć dość specyficzna, zachwyca widzów na całym świecie. Poruszające dramaty, przezabawne komedie, interesujące filmy historyczne, czy stare pouczające bajki dla dzieci – każdy znajdzie coś dla siebie.
Wyspa (2006), reż. Pavel Lungin
Dramat opowiadający historię ojca Anatolija, człowieka o wielkim sercu. Pomaga on ludziom, którzy przyjeżdżają na wyspę w poszukiwaniu pomocy, celu, ukojenia. Jednak sam Anatolij spokoju nie odnajduje – całe życie pokutuje za zdradę przyjaciela podczas II wojny światowej. Na uwagę zasługuje doskonała gra Piotra Mamonowa i sam scenariusz – mało słów, ale wiele treści – tej głębokiej i dającej do myślenia produkcji.
Dwunastu (2007), reż. Nikita Michałkow
Rosyjski remake 12 gniewnych ludzi (1957) Sidneya Lumeta. Nikita Michałkow na szczęście nie poszedł na łatwiznę i nie przeniósł żywcem postaci z oryginału do swojej wersji, ale raczej zaadaptował ogólną ideę, całą resztę wypełniając własną wizją.
Dwunastu to dramat sądowy, ale w przeważającej mierze to również próba rozliczenia z wojną w Czeczenii czy wciąż głośnym echem poprzedniego ustroju. Z tego powodu remake ogląda się inaczej – mamy tutaj sugestywne retrospekcje, jak i sceny rozgrywające się w więzieniu. Przez to film momentami trochę się ciągnie(trwa blisko godzinę dłużej niż pierwowzór), ale obraz Michałkowa rekompensuje to niesamowitymi kreacjami (nic dziwnego, w końcu gra tu elita rosyjskich aktorów) i melancholijnym, surowym klimatem.
Brat (1997), reż. Aleksiej Balabanow
Główny bohater, w którego rolę wciela się Sergey Bodrov, przyjeżdża do Sankt Petersburga do swojego starszego brata w poszukiwaniu lepszego życia, łatwiejszego startu. Okazuje się jednak, że pozornie posiadający dostatnie i szczęśliwe życie Wiktor, w rzeczywistości zarabia nielegalnie – jako płatny zabójca. Czy historia dwóch braci może skończyć się pomyślnie? Mimo swojej prostoty, niezwykle poruszający film. Brutalny, ale zapadający w pamięć.
Ironia losu (1975), reż. Eldar Riazanow
Jedna z najlepszych komedii rosyjskich, znana także pod nazwą Szczęśliwego Nowego Roku. Po suto zakrapianej imprezie w rosyjskiej bani, Żenia kieruje się do swojego mieszkania – podaje taksówkarzowi nazwę ulicy i numer domu. Wchodzi do dobrze znanego mu budynku i od tego momentu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Okazuje się, że ktoś mieszka w jego mieszkaniu. Żenia nie jest jednak świadomy tego, że zamiast w Moskwie, znalazł się w Leningradzie. I tu, w towarzystwie Nadii (Barbara Brylska) i jej narzeczonego, przyjdzie mu świętować Nowy Rok. Komedia zapewniająca ogromną dawkę dobrego, mądrego humoru i zastrzyk wiedzy o rosyjskich obyczajach noworocznych.
Jesteśmy z przyszłości (2008), reż. Andriej Maliukow
Film fantastyczny opowiadający historię czterech przyjaciół rozpoczynających wykopaliska. Mężczyźni postanawiają poszukać wartościowych pozostałości z wielkiej wojny ojczyźnianej, które mogliby później sprzedać z dużym zyskiem. Podczas pracy podchodzi do nich staruszka i opowiada o swoim ukochanym synu, który zginął podczas walki za ojczyznę. Prosi ich o oddanie jej pamiątek po synu, jeśli jakieś znajdą. Młodzi ludzie jednak wyśmiewają staruszkę, za co czeka ich kara. Znajdują blindaż z czasów wojny oraz dokumenty ze swoimi nazwiskami. Chwilę później przenoszą się do roku 1942. Niezwykle ciekawy scenariusz, wciągający widza na prawie dwie godziny.
Jeżyk we mgle (1975), reż. Jurij Norsztejn
Strach ma wielkie oczy! Krótkometrażowy film animowany, nie tylko dla młodszych widzów. Mały Jeżyk idzie z wizytą do swojego najlepszego przyjaciela Misia. Podczas wędrówki małe, przestraszone zwierzątko gubi się we mgle. Nic nie widząc dookoła, zaczyna postrzegać świat innymi zmysłami. Jeżyk walczy ze swoimi lękami, docierając szczęśliwie do Niedźwiadka. Dziesięciominutowy film mieści w sobie więcej treści, niż niektóre pełnometrażowe produkcje. Każdy z nas ma swoje „strachy”, które musi pokonywać, często błądząc we „mgle życia”.
Elena (2011), reż. Andriej Zwiagincew
Tytułowa bohaterka to pielęgniarka, która wyszła za swojego byłego pacjenta, bogatego przedsiębiorcę. Jej syn z pierwszego małżeństwa, leniwy nieudacznik, pilnie potrzebuje pieniędzy na łapówkę. Mąż Eleny odmawia jednak pomocy, chcąc przekazać cały majątek swojej córce. Główna bohaterka zostaje doprowadzona do ostateczności.
Największą siłą obrazu jest zestawienie osób z różnych światów. Wyraziste postacie co prawda ocierają się niekiedy o banał, ale sytuację ratuje wspaniała gra aktorska. Delikatny niedosyt zostawia również mało satysfakcjonujące zakończenie. Fani nienachalnych melodramatów będą zachwyceni, a pozostali widzowie mogą być delikatnie znudzeni, ale wciąż usatysfakcjonowani.
Uczeń (2016), reż. Kirył Serebrennikow
Jeden z najoryginalniejszych filmów ostatnich lat i nie jest to w tym przypadku eufemizm. Wycofany, ale jednak zwyczajny nastolatek Wieniamin dostaje nagle moralnego „objawienia” i zostaje religijnym fanatykiem. Uczeń staje się najpierw uciążliwy, a później niebezpieczny dla otoczenia.
Film nie odpowiada wprost na pytanie, co spowodowało tę zmianę – czy atak psychicznej choroby, czy wyolbrzymiona potrzeba atencji, a może Wieniamin między scenami je popcorn, popija go colą i obserwuje, do czego doprowadzają jego wyczyny? Konsekwencje fiksacji są bowiem ogromne – od dość oczywistych, jak wywołanie żywych dyskusji w pokoju nauczycielskim albo doprowadzenie matki na skraj załamania nerwowego, po prawdziwe dramaty, niszczące relacje i żywoty. A wszystko to okraszone muzyką Laibacha.
Warto zainteresować się też komediowym serialem Jak zostałem Rosjaninem, który kreatywnie, acz bezlitośnie punktuje narodowe przywary Rosjan. Cały pierwszy sezon jest dostępny legalnie i za darmo na YouTube.
Inne artykuły o rosyjskich filmach:
Współautorem artykułu jest Adam Kubaszewski.