Długo czekałam na książkę Z nienawiści do kobiet Justyny Kopińskiej, laureatki wielu nagród, m.in. Nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego i Grand Press. Książka pojawiła się akurat na Dzień Kobiet, ale niestety opowiedziane w niej historie nic wspólnego z adoracją płci pięknej nie mają. Reportaże dziennikarki kolejny raz sprawiły, że czytając, odczuwałam skrajne emocje – poprzez gniew, smutek, rozdrażnienie, na współczuciu kończąc. Polecam także starsze reportaże autorki.
Czytając, co chwilę zastanawiałam się, czy współczesny świat jest naprawdę pełen obłudy, niesprawiedliwości, braku solidarności społecznej i reakcji na cierpienie drugiej osoby? Czy rzeczywiście wolimy nic nie widzieć, nie słyszeć i za bardzo nie angażować się w problemy innych osób? Czy pozostajemy bezczynni wobec jawnej niesprawiedliwości? I w końcu, czy naprawdę światem rządzą pieniądze, znajomości, układy i układziki? Niestety reportaże Justyny Kopińskiej brutalnie to potwierdzają, otwierając czytelnikowi oczy na zło tego świata.
Osiem reportaży przedstawiających różne środowiska społeczne i grupy zawodowe: od sędziów, prokuratorów, policjantów, żołnierzy, poprzez sławy polskiej kultury, po księży. Dziennikarka próbuje nam uzmysłowić, jak sama później mówi w wywiadzie z Szymonem Jadczakiem (na końcu książki), że nie powinniśmy siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż sytuacja rozwiąże się sama. Musimy reagować na krzywdę drugiego, szczególnie słabszego człowieka. Czy ktoś mógł uchronić 12-letnią dziewczynkę przed księdzem-pedofilem? Dlaczego osoby krzywdzące innych pozostają bezkarne? Wspomniany wcześniej ksiądz nadal pracuje i odprawia msze, a jego ofiara straciła sens życia, dochodzi do siebie pomiędzy kolejnymi próbami samobójczymi, przypominając sobie o tym, co „dobry i poczciwy” ksiądz z nią robił. Przychodzi mi tu na myśl stwierdzenie „ręka rękę myje” – współczesny świat pełen jest układów i układzików, a jak masz znajomości, to nawet za pedofilię nie pójdziesz siedzieć. Jeśli sprawa stanie się głośna, każdy będzie udawał, że on nic nie wie, a oprawca był przecież taki spokojny i dobry.
„Jakby już był tym pedofilem, to poszedłby do burdelu w Berlinie, tam można znaleźć nieletnie prostytutki. Nie ryzykowałby uwodzenia uczennicy. Wiedział, czym to grozi”.
Inna historia – molestowanie w wojsku. Czy jest to problem współczesnej armii? Czy kobiety wszędzie postrzegane są jako słaba płeć i przez to niedoceniane, a wręcz traktowane jak ktoś gorszy, nie bacząc na ich umiejętności? Historia kobiet, które przerwały zmowę milczenia. Było ich niewiele – zaledwie dwie. Reszta mimo krzywd nie odważyła się dochodzić sprawiedliwości. A „Pan Prokurator wojskowy”, dzięki swoim konszachtom, pozostał bezkarny.
Szczególnym atutem tych reportaży, czy ogólnie rzecz biorąc stylu Kopińskiej, jest przedstawianie faktów w sposób obiektywny, bez emocji. Wyrazy uznania dla dziennikarki, że ze stoickim spokojem referuje obroty sprawy, podpierając się bardzo rzetelnie zgromadzonymi dowodami i materiałami. Wyobrażam sobie, że ja, spisując takie historie, byłabym jak tykająca bomba zegarowa, która w każdej chwili może wybuchnąć. Jak przejść obok takich historii obojętnie? Autorce się to udaje, co dodatkowo sprawia, iż czytelnik powstrzymuje swój gniew i pewną chęć wymierzenia sprawiedliwości. A jak już pomyślimy, że coś podobnego mogłoby spotkać naszych bliskich…
Odchodząc od tych strasznych historii, warto wspomnieć, że bardzo ciekawym elementem książki jest rozmowa z Justyną Kopińską, przeprowadzona przez Szymona Jadczaka. Dziennikarka opisuje tu swój warsztat pisarski, sposób pracy, zbierania materiałów i to, kiedy i czy w ogóle zdarzyło jej się stracić cierpliwość.
Za podsumowanie posłużyć może cytat z książki, który trafnie opisze przesłanie wszystkich opowieści:
„To właśnie milczenie w obliczu zła sprawia, że jesteśmy martwi, choć żyjemy”.
Zamieszczone powyżej zdjęcie to fragment okładki Z nienawiści do kobiet.