O Chrononautach po raz pierwszy usłyszałem w 2017 roku przy okazji planów adaptacji filmowej, nie pierwszej zresztą w dorobku Marka Millara. Kick-Ass, Kingsman i Wanted – Ścigani pokazują, że lubi on bawić się konwencją w iście szalony sposób, nie przejmując się zbytnio logiką. Komiks poznałem dzięki wydaniu go przez nowo założone wydawnictwo Non Stop Comics i z miejsca go pokochałem. Przez długi czas nic nie było wiadomo na temat potencjalnej kontynuacji mimo oznaczenia jako Tom 1, zaś po drodze wydawnictwo Millara zostało wykupione przez Netfliksa, który planował serię adaptacji jego prac (w przyszłym miesiącu czeka nas premiera serialu Jupiter’s Legacy). Toteż Millar uznał, że będzie śmiesznie, jak wszystkie zeszyty kontynuacji Chrononautów zostaną wydane tego samego dnia.
Chrononauci stanowili radosny bromance o podróżnikach w czasie, który łamie świętą zasadę wszelkich tego typu opowieści – bohaterowie używali tej możliwości do woli, skacząc od epoki do epoki, traktując historię jak jeden wielki plac zabaw, który w razie problemów można łatwo uprzątnąć. Sielanka, rzecz jasna, nie mogła trwać wiecznie, ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Teraz, gdy cały świat zna wyczyny Corbina i Danny’ego, chłopaki próbują przenieść się do przyszłości, jednak każda kolejna (i droga) próba kończy się fiaskiem. Czy przyszłość pozostaje niezbadana? A może ktoś inny im w tym przeszkadza?
Nietrudno zgadnąć, że chłopakom w końcu uda się znaleźć w odległej, utopijnej przyszłości, która została osiągnięta dzięki „odrobinie” manipulacji. Gdy dostają szansę wzięcia udziału w tworzeniu nowego, wspaniałego świata, z początku podchodzą do tego nieufnie, aż w końcu nowa perspektywa zaczyna im się podobać. Choć niby ponownie mamy tu do czynienia z zabawą z czasem, historia wydaje się pozbawiona polotu tomu pierwszego, gdzie bohaterowie robili, co chcieli, z kolei w kontynuacji wykonują z góry ustawione polecenia, by przyszłość mogła się ułożyć w odpowiednim kierunku. Ale ponownie sielanka nie może trwać wiecznie, a bohaterowie spotykają się z dylematem moralnym dotyczącym planowania przyszłości według własnej wizji.
Dodatkowo Millar zaznacza, co według niego stanowi największe zagrożenie dla przyszłości rodzaju ludzkiego… co moim zdaniem zostało przedstawione dość płytko. Zwłaszcza gdy mowa tu o komiksie, który nie każe traktować się zbyt serio. Gdzieniegdzie miałem też problem z dziurami fabularnymi, które zapewne znalazłyby się i w poprzednim tomie, ale tam jakoś nie były odczuwalne.
Skoro mowa o poprzednim tomie, to nie można pominąć kwestii zmiany rysownika. Tom I zawierał znakomite ilustracje Seana Murphy’ego z jego charakterystyczną kreską. Obecnie pracuje on nad autorską serią o Batmanie, zaś do kontynuacji Chrononautów zatrudniony został Eric Canete, którego szarpany styl jest o klasę gorszy, choć trzeba przyznać, że znakomicie współgra z nim zastosowana kolorystyka. Zbyt często miałem jednak wrażenie, że niektóre postacie są narysowane tak, jakby były wkurzone bez żadnego powodu.
Koniec końców, Chrononauci: Szok przyszłości wypada nieco gorzej od poprzednika, ale wciąż w wielu miejscach stanowi szaloną zabawę. Bohaterowie dalej pozostają tacy sami, z kochającym ryzyko Dannym na czele, a Millar nadal potrafi bawić się schematami, choć w mniejszym stopniu. Pozostaje mieć nadzieję, że po skokach w przeszłość i przyszłość po raz kolejny spotkamy się z bohaterami już wkrótce.
Chrononauci. Tom 2 (2021)
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Eric Canete
Tłumaczenie: Bartosz Musiał
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Liczba stron: 128
Rok wydania: 2020 (oryginał), 2021 (wersja polska)