Alan Moore zdołał zapisać się w historii komiksów co najmniej kilka razy, a jego Strażnicy, Batman: Zabójczy żart czy V jak Vendetta będą istnieć wiecznie na obowiązkowych listach najlepszych komiksów świata. Rzecz jasna napisał on także całe mnóstwo innych rzeczy, a w nich nieraz wybrzmiewały jego okultystyczne upodobania. Dlatego też czymś naturalnym wydawało się stworzenie przez niego historii orbitujących wokół twórczości H.P. Lovecrafta.
Oczywiście same historie nie są zwykłymi adaptacjami, bo i nie do tego przyzwyczaił nas Moore. Znając jego twórczość, łatwo można zauważyć, że scenarzysta najczęściej inspiruje się gotowymi już historiami, przekładając je na własną modłę, co czynił z superbohaterami czy postaciami z literatury angielskiej w Lidze niezwykłych dżentelmenów. Albo zwyczajnie się bawi. Jego historie mogą się podobać laikom, ale tylko prawdziwi znawcy tematu docenią liczne nawiązania czy zabawy konwencją. Nie brakuje tego także w recenzowanym tu Neonomiconie.
Na album w rzeczywistości składają się dwie opowieści. Podwórze to komiksowa adaptacja opowiadania, które Moore stworzył już w 1994 roku, zaś tytułowy Neonomicon to kontynuacja historii przygotowana już przez niego samego. O ile urok opowiadań Lovecrafta leży m.in. w umiejscowieniu w latach 20. XX w., akcja komiksu odbywa się w czasach współczesnych. Samo Podwórze zawiera w sobie całą masę nawiązań do opowiadań Lovecrafta, czy to w nazwach miejsc, imionach bohaterów czy wyrażeniach, którymi się posługują.
Z pozoru historia policjanta, mającego rozwikłać zagadkę podobnych do siebie morderstw, gdzie jednocześnie nic nie wydaje się ze sobą powiązane, może zostać streszczona w kilku zdaniach, ale umiejętnie budowane napięcie daje poczucie, że coś złego wisi w powietrzu. Dobrze oddają to też rysunki, a w szczególności lubująca się w odcieniach zgnilizny kolorystyka, która trafnie wyraża klimat złych miejsc.
Neonomicon z kolei opowiada o dwójce innych policjantów, którzy starają się doszukać sensu w wydarzeniach z poprzedniej historii. Moore tym razem stara się być bardziej otwarty na laików, a powiązania całej sprawy z twórczością Lovecrafta są wyraźnie wskazywane przez głównych bohaterów.
Moore to także człowiek, który lubi szokować. Komiks jest zdecydowanie trudny w odbiorze. Wspomniana zgnilizna tylko zagęszcza sceny przemocy i wulgarność, której według mnie jest nieco za dużo. Nawet do seksualności Moore podchodzi w sposób bardziej bezpośredni niż Lovecraft (i to w najbardziej nieprzyjemny sposób), przez co zdecydowanie nie jest to komiks dla osób wrażliwych.
Miłośnicy Mitologii Cthulhu będą za to w siódmym niebie, wynajdując poszczególne nawiązania skryte między wierszami. Puryści mogą być z kolei nie do końca zadowoleni z tego, jak Moore układa poszczególne elementy według własnej wizji. Sam niestety zaliczam się do kompletnych amatorów, przez co nie mogę z takim powodzeniem odkrywać niuansów i smaczków, za to kolega będący hardkorowym fanem Cthulhu był bardzo zadowolony.
Sam album to egmontowy standard z dobrym, lakierowanym papierem i twardą oprawą. Dla amatorów takich jak ja przygotowano zgrabny wstęp, który objaśnia genezę komiksu, zaś na końcu mamy leksykon poszczególnych odniesień, pozwalający nam bardziej docenić pomysły scenarzysty. Z tym wiąże się też poważny minus wydania, bo choć mamy zaznaczone do których stronic odnoszą się objaśnienia, to sam komiks nie ma numeracji stron, przez co jeśli chcemy się dokładniej zapoznać z którymś z omawianych elementów, musimy liczyć kartki samodzielnie.
Moore po raz kolejny udowadnia, jak zgrabnym jest scenarzystą, potrafiąc tworzyć historie na wielu poziomach. Szczególnie że według pogłosek Neonomicon został napisany wyłącznie po to, aby szybko zdobyć pieniądze na opłaty. Nawet taka „fuszerka” w jego wykonaniu stoi kilka poziomów ponad przeciętną. Komiks pozostawia nam nieco niedopowiedzeń, a ich wyjaśnienie mamy otrzymać w kontynuacji pt. Providence, która zapewne dostarczy nam podobnych wrażeń.
Neonomicon (wydanie polskie 2019)
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Jacen Burrows
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 176