Jak wiadomo, jest on „częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni”. Dlatego też stara się za dużo nie pracować i siedzieć spokojnie w piekle. Gdyby nie ten Kościół Katolicki! Oczernianie przez stulecia to jedno, ale kiedy siły Watykanu wmawiają wiernym, że można łączyć rogi z mackami – o nie, to już jest przesada. Czas im coś powiedzieć.
Największym problemem Szatana jest to, że wszyscy (teoretycznie) go świetnie znają. Wiedzą, że lubi dziewice i czerń, ma kopyta i adwokata, mieszka w piekle, jest ZŁY, kibicuje Niemcom. Do tego potrafią go przywołać. Nie wszystko się zgadza, więc kiedy sataniści widzą go z talerzem spaghetti albo na wakacyjnej fotce z synem szefa, czują się oszukani. Nawet religijni fana… wierzący z jasnej strony czekają na kozła z wielkim autorytetem, a nie jakiegoś łysego chudzielca. Marzec, Lalko i Murawski postanowili na przekór wszystkiemu podejść do sprawy realistycznie. Albo rogi, albo macki, trzeba to sobie wreszcie uświadomić.
Szatan nie będzie tym razem przechadzał się incognito po Patriarszych Prudach. Nie rozejrzy się, jakby wszędzie widział ateistów, bo akurat w czasach Naszego przyjaciela nie spotka ani jednego (jeśli nie liczyć tych, którzy już z nim mieszkają). Watykan krąży wokół Ziemi jako ogromna stacja kosmiczna w kształcie krzyża. Jego call-center jest zawsze zajęte odpustami czy drobnymi spowiedziami za jedyne 30 Euro. Papież Urban to największy celebryta wszech czasów, a wygląda tak amerykańsko, że aż chce mu się oddać wszystkie swoje oszczędności. Książę Ciemności pójdzie na niego z odsłoniętą przyłbicą: wytoczy Kościołowi Katolickiemu proces o zniesławienie.
Komu się wydaje, że może sobie teraz wszystko sam dopowiedzieć? Sąd? No to autorzy pojadą Kafką. Szatana nie ma w piekle? Będzie bajzel. Papież-celebryta? Peleryna rozwiewa mu się dramatycznie, gdy głosi, że „Zło zawsze przegrywa”? Właściwie to tak. Wszystko to będzie. Ale w takiej mieszance i tak poprzekręcane, że jeśli w Przyjacielu są jakieś suchary, to dlatego, że biesy nie mogą ich sobie darować.
Nasz przyjaciel Szatan powstał dzięki crowdfundingowi, złożyli się na niego fani zanęceni pierwszymi kilkunastoma panelami (do przeczytania za darmo na stronie projektu). Ciągle można wspierać autorów, tym razem w tworzeniu filmu o Szatanie (ze znacznie większą ekipą, w której są nawet koty). To od niego zaczął się cały pomysł. Komiks to na dobrą sprawę efekt uboczny, powstał w ramach zachęcania tłumów do składania się na prawdziwą polską produkcję o Diable. Akcja jest zakrojona na światową skalę, książkę można kupić po polsku albo angielsku (w ramach akcji skłaniania młodzieży do nauki języków obcych lub zagranicznych znajomych do niezniechęcania się medialnym obrazem naszego kraju). Autorzy bąkają, że z komiksu może się zrobić trylogia, ale film i tak powstanie, ma już muzykę. Warto ich wspierać, lista składkowiczów została opublikowana w Naszym przyjacielu, a co hojniejsi dostali szatańskie gadżety.
Istnieje takie przypuszczenie, że Marzec, Lalko i Murawski to nowe wcielenie Piątkowskiego i Adlera. Świetny humor, sarkazm i ironia, nawiązania popkulturowe, wspaniałe rysunki, ekspresyjne i pełne życia postacie: zagoniony Pan Ciemności, pewni siebie Urban, anioły i fana… wierni, znękany Hitler, knujące diabły. Pojawi się nawet Jezus, niby bez kuli do kręgli, ale uroczo inspirowany pewnymi znanymi tekstami kultury (Biblia jest jednym z nich, zapewniam). Komiks do czytania na korytarzu sądowym, w innym urzędzie, ale też pod własnym kocykiem. A przy następnej czarnej mszy pamiętajcie: albo rogi, albo macki! I żadnych reklamacji po fakcie.
A wiecie, jaki jest najlepszy łańcuch dla Hitlera? Taki, żeby mógł swobodnie przechodzić między zlewem i kuchenką!
Na plus:
– naprawdę dobry humor
– nieprzewidywalna całość ze znanych elementów
– prawdziwie postmodernistyczny komiks
Na minus:
– … że nie ma sklepiku z koszulkami i action-figurki Szatana…