All That Jazz – recenzja serialu „The Eddy”

Mówi się, że jazz trzeba poczuć. Można doceniać, można się nim zachwycać, ale pełne zrozumienie następuje jedynie przez uczucia. Po prostu albo to czujesz, albo nie. I dokładnie tak samo jest z The Eddy, nowym serialem Netfliksa. Albo go poczujesz, albo wyłączysz bez żalu.

Nazwisko Damiena Chazelle’a przykuwa uwagę. Mimo młodego wieku, reżyser zyskał uznanie zarówno krytyków, jak i szerszej publiczności. Oscar jeszcze bardziej umocnił jego pozycję. O La La Land można się spierać, ale Nagroda Akademii Filmowej za reżyserię w wieku trzydziestu dwóch lat robi wrażenie. Jako nastoletni chłopak szalał za kamerą, tak samo jak za perkusją. Jednak z powodu braku pewności co do swoich umiejętności porzucił pragnienie zostania jazzowym perkusistą i wybrał film. Muzyki jednak nie porzucił, w każdym dziele można poczuć szczere wyznanie miłości. W The Eddy nie jest inaczej. Reżyser powrócił do swoich korzeni, a raczej niezrealizowanych marzeń z młodości. I chociaż wyreżyserował jedynie dwa odcinki, jako współproducent nadzorował projekt do samego końca.

Serial opowiada o klubie jazzowym i grającym w nim zespole. Okazuje się, że z powodu problemów finansowych jeden z właścicieli decyduje się na nielegalne interesy, które prowadzą do wielu niebezpiecznych sytuacji. Sama intryga, nazwijmy ją kryminalną, nie jest niczym ekscytującym. Nieśpiesznie prowadzona akcja nie buduje w nas emocjonalnego napięcia, (nie)oczekiwanego suspensu. Twórcy raczej stawiają na klimat, a wątek traktują jako element pomocniczy. Można powiedzieć wprost – The Eddy nie wciąga nas od pierwszego odcinka i nie elektryzuje do ostatniego. Za to nieźle ukazuje skomplikowane relacje interpersonalne i portretuje współczesny Paryż, tętniący życiem w rytm jazzujących melodii (i nie tylko).

The Eddy - recenzja

Nie ma snucia się uliczkami Montmartre’u, rejsów Sekwaną czy nawet mieniącej się wieży Eiffla. O północy w Paryżu szybciej wpadniemy na dilera niż Fitzgeralda, chyba że mówimy o pseudonimie i to raczej nie tym artystycznym. Mit poetyckości, zdominowany przez rzeczywistość, zniknął między blokowiskami. Jest to miasto, które zna współczesna francuska społeczność. Pełne wielokulturowości, która nie tyle je charakteryzuje, co właściwie tworzy. Obraz muzułmańskiej wspólnoty, do której należy część bohaterów jest obrazem codzienności. Nikt nie pyta nikogo o pochodzenie, bo jest to nieistotne. Szczególnie w muzyce. Nieważne, gdzie się urodziłeś i do kogo się modlisz, musisz jedynie „to” czuć. Kochamy muzykę i kochamy tworzyć ją razem. Zespół jest pasją, ucieczką, przyjaźnią, ratunkiem, rodziną. Nikt z nich nie nosi kaszkietów, nikt nie zachodzi po świeże croissanty w drodze do pracy, nikt nie sięga po papierosy do srebrzystej papierośnicy. Za to każdy jest niezbędnym elementem, noszącym nierzadko duży bagaż doświadczeń.

Autentyczności dodaje fakt, że grupa stworzona jest w większości przez prawdziwych muzyków. Poza André Hollandem (znanym chociażby z Moonlight), który wcielił się w rolę wybitnego niegdyś muzyka, lidera i właściciela klubu – Elliota Udo, w produkcji występują również Lada Obradovic, chorwacka perkusistka, Jowee Omicil, haitańsko-kanadyjski saksofonista czy Damian Nueva, kontrabasista z kubańskimi korzeniami. Za soundtrack odpowiada serialowy Randy, w rzeczywistości znany kompozytor i klawiszowiec Randy Kerber. Wraz z Glenem Ballardem stworzyli muzykę, której słucha się świetnie, nawet po seansie. Utwory zaśpiewała Joanna Kulig, grająca postać Mai. Dzięki sukcesowi Zimnej Wojny, gdzie obok talentu aktorskiego pokazała również wokalny, zachwyciła publiczność poza granicami kraju. Mówi (i śpiewa) po angielsku, francusku i polsku. Prawdą jest, że posługując się językiem rodzimym, wypada naturalniej, jako że jest to imigrantka, która urodziła się i wychowała w Polsce. Jej bohaterka dzięki temu pozbawiona jest wszelkiej pretensjonalności. Obok członków grupy warto zwrócić uwagę na postać Julie, nastoletniej córki Elliota, w którą wcieliła się Amandla Stenberg oraz Amiry, żony Farida, drugiego właściciela, którą przejmująco zagrała Leïla Bekhti.

The Eddy - recenzja

Cały zespół, wraz z przyjaciółmi, jest więc rodziną różnych narodowości. To tygiel wielokulturowości, co jeszcze bardziej pasuje do muzyki, jaką prezentują. Gatunek, który łączy ludowość, rozrywkę i artyzm jednocześnie. I tu można mówić o pewnej trudności w odbiorze. Soundtrack jest przyjemny, jednak fani La La Landu mogą być rozczarowani. To raczej klimat znany z Whiplash rozciągnięty na osiem odcinków. Jeżeli ktoś jazzu nie lubi, to oglądanie będzie męczarnią. Numerów muzycznych jest całkiem sporo, a ujęcia są niekiedy kilkuminutowe. W dodatku kamera pełni rolę służebną wobec rytmu muzycznego, a eksperymenty z paradokumentalną konwencją dają nam wrażenie podglądanego backstage’u. Bardzo dobrze sfilmowane są też koncerty, czy to te na scenie, czy w garażu. Trochę szkoda, że im bliżej końca, tym szaleństwa zakulisowego mniej, ale w pamięci pozostaje niezwykle urocza scena końcowa, która dźwiękami niesie czar współczesnej bohemy.

The Eddy - recenzja

Niestety, mimo całej wielopłaszczyznowości, dobrej gry aktorskiej i świetnych momentów muzycznych scenariusz momentami ukazuje wiele niedociągnięć. Z jednej strony poruszonych zostało bardzo dużo problemów, z którymi borykają się bohaterowie, z drugiej – ich nagromadzenie zabiera im siłę. Są sceny absolutnie wzruszające, ale jest też kilka takich, które mimo wymowności pozostają obojętne. Odnoszę wrażenie, że twórcy nie do końca wiedzieli, w którą stronę podążać, a ich dezorientacja udziela się widzom. Mimo wszystko warto wpaść do The Eddy na jam session. Może to nie miejsce, które zapewni nam rozrywkę każdego wieczoru, ale możemy liczyć na koncert co najmniej niezły, dla którego warto przełknąć tańsze piwo w postaci braków fabularnych. Mnogość produkcji zapewnia wybór tych lekkich i zabawnych, wzruszających i uczących, trzymających w napięciu i brutalnych. Z łatwością znajdzie się scena, na której może zagrać również zespół The Eddy.

The Eddy (2020)

The EddyReżyseria: Damien Chazelle, Houda Benyamina, Laïla Marrakchi, Alan Poul
Liczba odcinków: 8
Obsada: André Holland, Joanna Kulig, Leïla Bekhti, Adil Dehbi, Tahar Rahim, Randy Kerber, Ludovic Louis, Damian Nueva, Lada Obradovic, Jowee Omicil, Amandla Stenberg

Marta Kamińska
Marta Kamińska
Muzykolog i filmoznawca ze słabością do czarnych filmów i starych kotów. Trochę czyta, dużo ogląda, często podróżuje, nierzadko sama.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama