Rewolucja ryb. Recenzja komiksu Little Red Fish #5

Są takie historie, które można zacząć czytać od ostatniego rozdziału, a i tak będą dla nas zrozumiałe, a nawet poruszające. Little Red Fish (Czerwona rybka) Khodabandeha (rysunek) i Moffitta (scenariusz) należy właśnie do tej kategorii, o czym przekonałam się trochę przypadkiem. To opowieść o wojnie między rybami i czaplami o to, kto będzie rządził stawem. Brzmi archetypicznie, jak bajki La Fontaine’a? Jeszcze bliżej będzie do bliskowschodnich baśni, bo Rybka to alegoria irańskiej rewolucji z 1979 roku.

Ryby i ptaki to skrajnie różne stworzenia, niemogące żyć razem w jednym środowisku. Czaple muszą polować, żeby przeżyć – to jedyny moment, kiedy zaglądają pod powierzchnię stawu. Jego mieszkańcy mają wtedy tylko dwa wyjścia: uciekać w głębinę lub walczyć. Nie ma mowy o wspólnym, pokojowym życiu ani swobodnych migracjach pomiędzy tymi światami. Pomiędzy nimi porusza się jedynie podwodny władca: to ryba mogąca zamieniać się w ptaka. Jednak im dłużej trwa konflikt, tym mniejsze wrażenie na poddanych robi jego magia – bo też jaki z niej pożytek, skoro rybki wciąż giną? Rozwiązanie wydaje się być tylko jedno, w końcu jak długo istnieją czaple, tak długo będą ofiary…

Historia dojścia do władzy Chomeiniego i skutków rewolucji ajatollachów została opowiedziana w komiksie już przez Marjane Satrapi: z punktu widzenia dziewczynki, nastolatki i wreszcie młodej kobiety, a także jej rodziny i przyjaciół. Rybka nie nawiązuje jednak do Persepolis, ale do Folwarku zwierzęcego Orwella. To zupełnie inne spojrzenie: od strony map, strategii i potyczek. Polityczne i militarystyczne, czerpiące z opowieści o heroicznych książętach lub dzielnych „chłopakach z ulicy” pociągających za sobą tłum. Bohaterowie Khodabandeha i Moffitta planują starcia z czaplami lub pacyfikację opozycji, posługując się językiem stylizowanym na mowę perskiego dworu z klasycznych baśni, przez co wydają się szlachetni, mądrzy i doświadczeni. Jednak te eleganckie ryby popełniają te same błędy, które powodują eskalację konfliktów raportowanych codziennie w naszych gazetach: uciszają głosy sprzeciwu, nawet rozsądne; narzucają wszystkim współobywatelom „jedność”; korzystają z broni masowego rażenia, nie potrafiąc do końca przewidzieć skutków jej działania; uznają negocjacje za tchórzostwo.

Little Red Fish czerpie z klasyki także w rysunku. Khodabadegh posługuje się wyraźnym, ostrym konturem, obrysowując rybie łuski tak, że zaczynają przypominać mozaikę. Okładki wszystkich zeszytów, pokazujące ławicę ryb (lub bomb) zgromadzoną wokół centralnej postaci, bardzo bezpośrednio nawiązują do okrągłych wzorów z perskich dywanów. Poza tym wiele scen skojarzy wam się z ilustracjami do Księgi tysiąca i jednej nocy i tradycyjnej arabskiej miniatury: liczni bohaterowie umieszczeni na tym samym planie, grupy skomponowane tak, by tworzyły miękkie linie, wzdłuż których płynnie porusza się wzrok czytelnika odczytującego scenę. Takie wzory są najczęstsze w dużych, całostronicowych panelach Rybki, ale zdarzają się także w pojedynczych kadrach. Tło (zwłaszcza chmury) często naśladuje arabski filigran i wyszukane geometryczne dekoracje. Jednak ten komiks nie jest jedynie perską baśnią. Twarda kreska Khodanadegha służy mu także do pokazania dynamiki i ruchu pozbawionego gracji, ale skutecznego – oddaje brutalność obu walczących stron i chaos panujący na ulicach podwodnego miasta.

Mogłoby się wydawać, że niewiele ciekawego da się wycisnąć z wojny w świecie ryb… Sam Moffitt był na początku mocno sceptyczny wobec projektu Little Red Fish. Mimo to komiks okazał się nie tylko wyzwaniem, ale i strzałem w dziesiątkę – nie wiem, czy pod względem komercyjnym, lecz estetycznym na pewno. Jak to alegoria, może się czasem wydawać zbyt uproszczony, ma też wyraźne przesłanie moralne. To nie baśń, więc czytelnik nie może czuć się bezpiecznie i wierzyć, że dobro zawsze zwycięży – nawet, jeśli jest jasnym, że powinno. Jeżeli cenicie Folwark zwierzęcy, Rybka do was trafi; jeśli raczej Persepolis – może być dla was zbyt „fabularna” – dużo się w niej dzieje, ale niewiele dowiadujemy się o emocjach czy przeżyciach bohaterów. Spojrzenie narratora obejmuje ich jedynie z zewnątrz, opowiadający nie uczestniczy w wydarzeniach. Dla mnie Little Red Fish była pewnym zaskoczeniem, nie spodziewałam się tak ciekawego połączenia baśni i współczesnej alegorii, ani tego, jak wciągająca będzie ta pozornie prosta historia.

Na plus:
– rysunek łączący perską klasykę ze współczesną dynamiką
– pacyfistyczne przesłanie
– brak naiwnych uproszczeń
– to nie jest kolejna opowieść o terroryzmie

Na minus:
– niektóre decyzje negatywnych bohaterów są słabo uzasadnione
– to alegoria, więc stosunkowo prosta forma

Agnieszka "Fushikoma" Czoska
Agnieszka "Fushikoma" Czoska
Typowy mól książkowy. Czyta po polsku, angielsku, niemiecku i ukraińsku, bardzo chciałaby jeszcze po francusku. Ostatnio jej ulubieni autorzy to Zadie Smith, Serhij Żadan, Jurij Andruchowycz, Amos Oz, Łukasz Orbitowski... Lubi komiksy, na przykład Sagę, Wytches, rzeczy Alison Bechdel czy Inio Asano. Jak ma czas, ogląda europejskie filmy i anime. Recenzuje jeszcze dla bloga Nie Tylko Gry (nietylkogry.pl), czasem pisze do Fabulariów (fabularie.pl).

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama