Założę się, że każdy z naszych czytelników widział już przynajmniej jedną pracę Anny Krztoń: jest autorką animacji Profesora Filutka i Przygód Stanisława z Łodzi towarzyszących reaktywacji Przekroju. Skoro zdobyła już sławę i pieniądze, a nawet miała wystawę organizowaną przez wrocławski Zamek, trochę szkoda byłoby nie znać jej podstawowych autorskich dzieł – niewielkich niezależnych komiksów. Najnowszy z nich to Past Perfect, zbiór krótkich autobiograficznych form, którego wydanie towarzyszyło wystawie. Składające się na niego historie były już drukowane w polskich i (zwłaszcza) zagranicznych zinach, w latach 2009-2016. Krzoń publikuje po polsku i angielsku – tym razem, jak możecie domyślić się po tytule, komiks jest w tym drugim języku.
Past Perfect zaczyna się od rodzinnych historii – pierwsza (najbardziej oniryczna z całej kompilacji) dzieje się długo przed narodzinami narratorki, a kolejne w jej wczesnym dzieciństwie. Potem przejdziemy z nią przez młodość (jak w piosence Pogodna: „jazz, piwo, wino, wódka”), żeby dotrzeć do pierwszej wielkiej rezygnacji z pracy w korpo. Jeśli znacie poprzednie komiksy Krztoń, ten zbiór to coś pomiędzy bardzo anegdotycznym i pełnym konwersacyjnego humoru Okresem krakowskim i poetyckim First weeks (o którym bąknęłam w świątecznym wpisie).
Okładkę zaprojektowała Dagmara Kreska Cieślica
Wszystko zaczęło się w Kozakowicach na Śląsku Cieszyńskim. Stał tam dom dziadków, nieco dalej inny – nawiedzony, a gdzieś w okolicy straszyła kamienna studnia. Jeśli zdarzało wam się spędzać wakacje u babci czy dziadka na wsi, znajdziecie w tych kilku opowiadaniach wiele znanych i wam motywów: zbyt długie ciemne korytarze, dziecięce wyobrażenia o śmierci i utracie, wreszcie – prawdziwą tęsknotę, kiedy naprawdę nas spotkają. Być może za bardzo wpłynął na mnie ten Śląsk (i lektura Słowackiego), ale mam wrażenie, że te historie są nieco ciemniejsze niż „standard” Krztoń, a już na pewno więcej w nich szarości niż w Okresie czy londyńskich Szkicach z wakacji. To ciepły mrok, nostalgiczny i melancholijny, dający bezpieczeństwo (w każdym razie poza wspomnianym korytarzem). A potem przychodzi kolejny okres życia… Też pamiętacie Grzegorza Turnaua w Polskim Radiu?
Młodość… od razu widać, że we wczesnej dorosłości przetwarza się narrację swojego życia zupełnie inaczej niż w dzieciństwie – krótkie historie sąsiadują tam często z pojedynczymi kadrami pokazującymi rozmowy z puentą. Zamiast wakacji jest praca, poza tym związki i sporo frustracji na niezrozumiały świat. Na szczęście przynajmniej czasami można ją zwalczyć pachnącym mydełkiem z… kto jeździ na Wyspy, pozna od razu.
Skoro Past Perfect, czas przeszły nie tylko dokonany, ale i idealny, nostalgia wydaje się być słowem-kluczem do tego zbioru. To tęsknota za dzieciństwem, w którym wszyscy byli razem, nawet jeśli mieszkali daleko od siebie. Za hotelowymi romansami. Za krajobrazem, jak w opowieści o starych domach „Old houses die in my town. All this land is ridden with tunnels and mine shafts.”. Jest tu też sporo smutku, czasem indukowanego tzw. rzeczywistością, kiedy indziej – książkami (ja też miałam depresję czytając Będzie gorzej). Pisałam tu już o książce pokoleniowej, czy to taki komiks? Czemu nie, jest krótki, zwięzły i migawkowy, ale mieści w sobie najważniejsze radości i smutki młodych dorosłych, bez popadania w sentymentalizm i nawet bez wabienia gumą Turbo.
Wrocławskie Nasze Miasto nazwało wystawę Past… „prostymi historiami o miłości i przeszłości”. Trochę przesadzili, ale Krztoń faktycznie opowiada o tych obu fundamentalnych dla naszych tożsamości i samopoczuć sprawach. Czy prosto… Nie byłabym taka pewna. Pomiędzy czarno-białym obrazem i tekstem znajdziecie ironię czy cytaty z popkultury, a im dłużej na nie patrzycie, tym więcej tam uczuć. Nie tyle emocji i wrażeń, co właśnie tych nieszczęsnych długotrwałych stanów, które definiują nam cały odbiór świata. Nie martwcie się, poza nostalgią są też żarty, ten zbiór na pewno nie gra na jednym tonie. Zobaczycie tu wyraźny kontur i miękkie kształty, grube litery w lekkich dymkach, wizualne metafory i częste zmiany perspektywy. Póki co trochę ciężko kupić komiksy Anny Krztoń (najlepiej dopaść autorkę na imprezie komiksowej, chociaż zdarzają się w naprawdę dobrych specjalistycznych księgarniach), ale za jakiś rok będziecie mogli rozglądać się za jej pełnometrażowym debiutem, który opublikuje Wydawnictwo Komiksowe.
Na plus:
– melancholijny, nostalgiczny nastrój
– dość zróżnicowane historie i perspektywy
– ociera się o komiks pokoleniowy
– ciekawa, pełna wyrazu kreska
Na minus:
– trudno kupić poza komiksową imprezą (jak to niezależny komiks)