Kinowe uniwersum Obecności nieźle się rozrosło. Obok flagowej (już wkrótce) trylogii mamy kilka odnóg – Topielisko. Klątwę La Llorony, serię Annabelle oraz Zakonnicę, która za chwilę doczeka się pierwszego sequelu. Tymczasem do kin trafiła właśnie Annabelle wraca do domu, trzecia część opowieści o demonicznej lalce.
Tym razem głównymi bohaterami nie są Ed i Lorraine Warren – choć te postacie również odgrywają pewną rolę w filmie, fabuła skupia się na ich córce Judy (McKenna Grace) i dwóch nastolatkach, które opiekują się dziewczynką podczas nieobecności rodziców: Mary Ellen (Madison Iseman) oraz Danieli (Katie Sarife). Spokojny wieczór wypełniony pieczeniem ciasta i graniem w planszówki staje się dość intensywny, kiedy Daniela odkrywa piwniczną kolekcję różnych pamiątek Warrenów z polowań na duchy. Perłą w koronie całego zbioru jest oczywiście laleczka Annabelle, która nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w swoim specyficznym procederze.
Dzięki kolejnej zmianie bohaterów Annabelle wraca do domu nieco różni się od swoich poprzedników, chociaż oczywiście schemat pozostaje zawsze ten sam. Tym razem jednak klimat grozy niejednokrotnie jest przełamywany przez komediowe elementy, a postacie poza diabelskim zagrożeniem muszą radzić sobie również z typowo nastoletnimi problemami. Wprowadza to pewną świeżość, jednak nie ma co oczekiwać od produkcji jakiejkolwiek oryginalności – Annabelle wraca do domu to horror standardowy czy nawet wtórny pod każdym względem, w żadnym elemencie nie wybijający się ponad przeciętność, zazwyczaj nie schodząc przy tym poniżej pewnego poziomu. Zazwyczaj.
Zacznijmy jednak od rzeczy dobrych – film jest jak na gatunkowe standardy naprawdę nieźle zagrany, a postacie, choć dość płaskie, dają się lubić. Trudno mieć też zarzuty do efektów czy scenografii.
Niestety zdecydowanie gorzej prezentuje się scenariusz. Brakuje tutaj choćby wyrazistego „głównego złego” – mimo że to Annabelle prowokuje kolejne zagrożenia, każdy eksponat w piwnicy Warrenów musiał dostać trochę czasu i odegrać swoją rolę. Mamy tu opętane suknie ślubne, zbroje, figurki, pianina, a nawet wariację na temat psa Baskerville’ów. Przez liczebność straszaków jest tego zwyczajnie za dużo – od pewnego momentu można wręcz grać w bingo i typować, czego jeszcze w danej sekwencji scen zabrakło. Film jest przez to z jednej strony bardzo chaotyczny, z drugiej mocno przewidywalny i niewywołujący większych emocji.
I to właśnie największy problem tej produkcji. Film Gary’ego Daubermana to najsłabsza część nie tylko spin-offowej serii Annabelle, ale nawet całego uniwersum Obecności. Choć film z całą pewnością zajmuje dolne stany kategorii „poprawny”, nie ma w nim absolutnie nic, co pozwoliłoby go jakkolwiek zapamiętać. To po prostu spędzone – bez żadnego przysłówka – półtorej godziny.
Swoją drogą: McKenna Grace jest niesamowicie podobna do Kiernan Shipki znanej z Mad Men czy netfliksowej Sabriny – nie tylko ma bardzo podobną twarz, ale nawet korzysta z podobnego zestawu min i trików aktorskich. Trudno uwierzyć, że nie są spokrewnione.
Podsumowanie
Annabelle wraca do domu (2019)
Reżyseria: Gary Dauberman
Scenariusz: Gary Dauberman
Obsada: McKenna Grace, Madison Iseman, Katie Sarife, Vera Farmiga, Patrick Wilson, Michael Cimino