Republika Weimarska, Berlin. 1929 rok.
Hitler jeszcze nie doszedł do władzy. Hiperinflacja z początku lat 20. została powstrzymana. Wielu mieszkańców Niemiec wciąż żyje w fatalnych warunkach, nie jest idyllicznie, ale mimo wszystko 1929 rok zamyka sześcioletni okres znany później jako Goldene Zwanziger Jahre, złote lata dwudzieste.
Najjaśniej świeci Berlin. Ma wtedy ponad cztery miliony mieszkańców – to jedna z największych metropolii świata. Berlińczycy słyną z dekadenckich klubów, zamiłowania do kina i swobodnego stylu życia. To właśnie wtedy do stolicy Niemiec przyjeżdża Christopher Isherwood, autor na wpół autobiograficznego Pożegnania z Berlinem, które zainspirowało słynny musical i późniejszy film Kabaret. W latach 20. w Berlinie bawi też Gałczyński, a Brecht tworzy Operę za trzy grosze. Całe miasto, choć staje się bezpieczną przystanią dla artystów, ekscentryków i outsiderów wszelkiej maści, oazą spokoju jednak nie jest – wiele barwnych postaci działa w artystycznym podziemiu, na Berlinie wciąż kładzie się cieniem pierwsza wojna światowa, kontrasty społeczne sprzyjają łamaniu prawa, a berlińczycy? Zafascynowani są wszystkim, co mroczne, sensacyjne i – najlepiej – poplamione krwią.
Taki jest właśnie Babylon Berlin, niemiecka produkcja o wiele mówiącym tytule. W mieście pełnym sprzeczności nie można opowiedzieć prostej, jednoznacznej historii. Serial tego nie robi.
Zobaczmy: Babylon Berlin to adaptacja – w zamierzeniu szesnastoodcinkowa – serii Volkera Kutschera o komisarzu Gereonie Rathu (Volker Bruch), pracowniku berlińskiej obyczajówki. Rath do Berlina przyjeżdża z Kolonii, za bagaż mając zespół stresu pourazowego, wspomnienia z frontu Wielkiej Wojny i skomplikowaną sytuację rodzinną. Traf sprawia, że Rath zaczyna współpracować z ambitną Charlotte Ritter (Liv Lisa Fries), która w policji zajmuje się katalogowaniem morderstw, a poza godzinami pracy walczy o przetrwanie swojej rodziny. I robi to w sposób, który raczej nie podobałby się jej przełożonym.
Berlin, po którym poruszają się Gereon i Charlotte jest pod napięciem, elektryfikowany przez strajkujących robotników, spiski trockistów i – żeby polaryzacji było zadość – nazizm. A w środku intrygi: skorumpowany przestępczy światek, pociąg, który przewozi coś, czego nie powinien i kilka pornograficznych zdjęć. Berlińska policja ma się czym martwić.
Babylon Berlin to jak dotąd najdroższa produkcja w historii niemieckiej telewizji. Serial kosztował około 40 milionów euro, i bynajmniej nie są to pieniądze wyrzucone w błoto. Rzuca się w oczy, że ten serial to produkcja nastawiona na sukces. Reżyserią i scenariuszem zajęło się trzech twórców: Achim von Borries, Henrik Hanloegten i bardziej u nas znany Tom Tykwer. Być może to właśnie scenariusz sprawia się najgorzej – o ile początkowo fabuła bardzo wciąga, to wraz z kolejnymi odcinkami zaczyna brakować rozwoju bohaterów. Miałam wrażenie, że pozostają cały czas tacy sami. Niejednoznaczność Berlina idzie w parze ze skomplikowanym, pełnym niedomówień życiem bohaterów. Nie do końca ich znamy – nie wiadomo, kto jest tym dobrym, a kto jest tym złym. Nie czułam żadnego emocjonalnego związku z bohaterami serialu, ale może tak powinno być. Być może właśnie mają być tacy wyobcowani i samotni, kiedy rozwikłują zagadki w konwencji noir?
Serial zdecydowanie nadrabia zdjęciami, które przywołują niesamowity klimat ówczesnego Berlina. I to właśnie w tym mieście nakręcono większość ujęć. Jeśli coś przyciąga wzrok, to na pewno jest to niesamowita dbałość o detale, gra światłem i ciekawe kadry. Świetnie wpisuje się w nie muzyka. Za soundtrack odpowiada już wcześniej współpracujący z Tykwerem Johnny Klimek, znany między innymi z Biegnij, Lola, biegnij i Atlasu chmur.
Babylon Berlin przypomina trochę Peaky Blinders i Broadwalk Empire, ale ma tę przewagę, że nie wykorzystuje znanych gangsterskich klisz i hollywoodzkich tropów. Kryminalnej fabule dobrze odpowiada jazzujący klimat noir, w jaki wpada serial, a panoramiczny widok przedwojennego Berlina zaskakuje złożonością. Nic, tylko oglądać drugi sezon, który właśnie ma swoją polską premierę.
Plusy:
- świetne zdjęcia
- ciekawa fabuła
- intrygujący klimat noir
Minusy:
- mało dynamiczne postaci pierwszoplanowe
Zdjęcia: Frédéric Batier / X Filme Creative Pool Entertainment GmbH / Degeto Film GmbH / Beta Film GmbH / Sky Deutschland GmbH 2017