Heist movie z brytyjskim humorem – „Ashens and the Polybius Heist”

Stuart Ashen wystartował ze swoim kanałem w lutym 2006 roku i aż do dzisiaj trudno jednoznacznie określić jego twórczość. Twórczość, która wbrew trendom platformy YouTube paradoksalnie przeszła niewielką ewolucję (pomijając oczywiście obowiązkowy awans do rozdzielczości HD). W telegraficznym skrócie, Stuart zajmuje się recenzowaniem artykułów niechcianych, tandetnych i zupełnie ze sobą niepowiązanych. Na łamach kanału pojawiają się między innymi chińskie podróbki konsol przenośnych i innej popularnej elektroniki, sezonowy asortyment sklepów Poundland (brytyjskiego odpowiednika sklepów “wszystko po 5 złotych”), absurdalnie przeterminowana żywność czy przeróżne artefakty lat 80. i 90., o których popkultura całkowicie zapomniała.

Całość okraszona wybitnie brytyjskim humorem, który choć nie musi oczywiście trafiać do każdej osoby, stanowi przeciwwagę dla obecnie panujących trendów, gdzie niejeden youtuber krzyczy do widza już od miniaturki. Absurd recenzowania produktów pozornie nieinteresujących połączony z flegmą i ironią prowadzącego, do tego w formie amatorskich klipów nawiązujących do samych początków platformy (Stuart kręci swoje filmy na tle niezbyt reprezentacyjnej kanapy, a jego facjata często odbija się od recenzowanych przedmiotów) znalazł małą, ale znacząca grupę odbiorców na portalu, który nie lubi zastoju.

recenzja Ashens and the Polybius Heist

Choć w skali platformy 1 500 000 subskrybentów nie jest liczbą imponującą dla anglojęzycznego twórcy, Ashens zgromadził aktywną i zgraną społeczność, która pozwoliła sfinansować kilka ambitniejszych projektów. Z pomocą akcji crowdfundingowych Stuart opublikował dwie książki poświęcone retro gamingowi o wszystko mówiącym tytule Terrible Old Games You’ve Probably Never Heard Of, oraz stworzył dwa pełnometrażowe filmy.

Pierwszy z nich, Ashens and the Quest of Game Child, był produkcją wyraźnie niskobudżetową (choć operująca środkami lepiej niż większość rodzimych filmów) i zdecydowanie skierowaną do fanów kanału. Jednak w przeciwieństwie do innych debiutów osobowości YouTube’a na dużym ekranie, Ashens and the Quest… był w najgorszym wypadku produkcją poprawną, a fani i entuzjaści brytyjskiego humoru oraz klimatu wczesnych filmów Edgara Wrighta z pewnością znajdą tu coś dla siebie. Pozytywny odbiór filmu zmotywował Ashena i reżysera Riyada Barmania do kontynuowania współpracy. Po siedmiu latach od premiery pierwszego filmu powstał samodzielny sequel niewymagający znajomości poprzedniej części. W gruncie rzeczy jest to mała powtórka względem filmowego debiutu Ashensa, ale z pewnością mamy do czynienia z filmem bardziej przystępnym dla przeciętnego widza.

Rezydujący w brytyjskim Norwich Stuart jest kolekcjonerem i poszukiwaczem rzadkich, ale bezwartościowych przedmiotów. Spędzając kolejny nieproduktywny wieczór pozbawiony zleceń, za namową Benny’ego, partnera biznesowego, Stuart postanawia rozwikłać tajemnicę Polybiusa. Rozsławiony przez miejskie legendy i teorie spiskowe, ten automat arcade miał być częścią rządowych eksperymentów nad umysłem, przywodzącym na myśl niesławne MKUltra. Z pomocą insiderów udaje się zlokalizować jeden automat znajdujący się w pilnie strzeżonym budynku z multum zabezpieczeń. Wzorem Danny’ego Oceana, Ashens rekrutuje grupę indywiduów o unikalnych talentach, wraz z którą dokona skoku stulecia i dokończy historię Polybiusa, a przy tym odkryje przeszłość swojego zaginionego ojca.

recenzja Ashens and the Polybius Heist

Produkcje kinowe youtuberów przyzwyczaiły nas do bardzo powierzchownego traktowania fabuły i kreacji postaci. Reżyserzy i producenci mogli liczyć na to, że sama osobowość internetowego twórcy pociągnie 90-minutowy film. Choć Quest for… wyraźnie bazował na motywie przewodnim ustanowionym przez kanał YouTube, będąc filmem przede wszystkim o kolekcjonerze rzeczy zbędnych, Polybius Heist, jak sam tytuł wskazuje, w pierwszej kolejności inspiruje się najlepszymi heist movie, dodając przy tym szczyptę dobrej parodii kina gatunkowego, o którą szczególnie ciężko w obecnych czasach Epic Movie i tym podobnych produkcji.

Stylistyka heist movie poniekąd wymusiła wykreowanie sporej liczby wyrazistych postaci. Myślę, że do takiego zadania youtuberzy nadają się perfekcyjnie, toteż nie mam za złe Ashenowi, że do głównych ról zatrudnił w głównej mierze kolegów i koleżanki z platformy. Poza kilkoma niewypałami wśród aktorów epizodycznych, trzon obsady wywiązał się z roboty poprawnie, tworząc iście montypythonowskie kreacje pasujące do reszty nieco zwichrowanego świata przedstawionego. I w całym środku tego chaosu mamy Stuarta Ashena, który podobnie jak w swoich produkcjach z kanapy, robi to, co umie najlepiej, łącząc stoickie opanowanie z sarkazmem i sporą dawką ironii.

W ogólnym rozrachunku humor Polybius Heist wychodzi zdecydowanie na plus. Oczywiście, zaznajomienie się z produkcjami Ashena i jego kolegów z branży pozwoliłoby lepiej oswoić się z mało hollywoodzką dynamiką żartów. Trzeba jednocześnie przyznać, że twórcy nie postanowili bazować jedynie na insiderskim humorze i znaczna większość żartów jest bardziej uniwersalna i czytelna dla ogólnej publiki, co pozwoli filmowi na lepszy odbiór wśród masowego odbiorcy. Z pewnością blisko im do humoru prezentowanego chociażby w pierwszym Antmanie, dlatego jeśli miło wspominasz rozgadanego Luisa czy rozbrajająco niezręcznego Scotta Langa, w tej produkcji z pewnością będziesz czuł się jak w domu.

Przy obcowaniu z filmem pełnometrażowym powinniśmy liczyć również na ucztę wizualną, nawet przy ograniczonym budżecie. W pierwszym filmie wyraźnie można było odczuć braki budżetowe, choć jednocześnie pozwolono sobie na pewne kreatywne wstawki, jak animowane intro tylko trochę inspirowane filmami o Jamesie Bondzie, krótkie klipy wykonane techniką claymation czy niskiej jakości sekwencje CGI. Polybius Heist ma mniej eksperymentalny charakter,  intencją twórców było podniesienie ogólnej jakości produkcji, dzięki czemu zdecydowanie bliżej mu już do filmu kinowego niż audycji direct to tv. Scenografie są klimatyczne i bardziej zróżnicowane, a poza kolejną rewelacyjną animacją otwierającą, efekty specjalne zostały ograniczone do absolutnego minimum, by nieświadomie nie przypomnieć widzowi, że mimo wszystko mamy do czynienia z filmem niskobudżetowym.

W momencie kiedy zgłaszałem się o dostęp prasowy do filmu, nie do końca zdawałem sobie sprawę, czy recenzja tego filmu zainteresuje kogoś, kto nie miał styczności z kanałem Ashens lub, nauczony doświadczeniem wcześniejszych produkcji youtuberów, unikał produkcji sygnowanych imieniem internetowych celebrytów. Po obejrzeniu wnioski są nieco bardziej pozytywnie. Oczywiście, nie jest to kino uniwersalne, warto jednak czasami zejść ze ścieżki kinowego humoru udeptanej przez Hollywood i produkcje Marvela i spojrzeć na to, co oferuje internet brytyjski. W końcu kina i tak są pozamykane i nie zapowiada się, by Disney+ pojawiło się prędko na polskim rynku. Więc czemu by nie rzucić grosza Stuartowi, by starczyło mu na kolejną podróż do Poundlandu?

Dostęp do filmu można uzyskać na jego oficjalnej stronie.

8/10

Ashens and the Polybius Heist (2020)

Ashens and the Polybius Heist- recenzjaScenariusz: Riyad Barmania
Reżyseria: Stuart Ashen, Riyad Barmania
Obsada: Stuart Ashen, Robert Llewellyn, Katia Kvinge, Joanna O’Connor, Daniel Hardcastle, Eli Silverman, Jarred Christmas


Grzegorz Ciesielski
Grzegorz Ciesielski
Amerykanista z wykształcenia, cosplayer z pasji, felietonista z przypadku. Pasjonat muzyki lat 60. i 80., miłośnik piw rzemieślniczych, kucharz amator. Gardzi kawą. Jego twórcze portfolio można zobaczyć na W Cosplay. Twitter: grzeniu_c

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama