Wydaje się, że nie było lepszego momentu na „pierwszy polski film o MMA”. Wszechstylowa walka wręcz już dawno przestała być kojarzona w społecznej świadomości wyłącznie z gangsterskim podziemiem z Klatki Sylwestra Latkowskiego – dzisiaj to dyscyplina pod wieloma względami wyprzedzająca konkurencyjny boks, generująca duże zainteresowanie i jeszcze większe pieniądze. Dodając do tego ogromny potencjał promocyjny KSW, czyli największego gracza na polskim rynku MMA, Underdog to wbrew tytułowi produkt skrojony pod wysoką frekwencję w kinach.
Reżyserem Underdoga został zresztą Maciej Kawulski, czyli współwłaściciel KSW, odpowiedzialny za oprawę medialną gal. Można nie lubić tego charakterystycznego stylu narracji, pełnego górnolotnych słów i pompatycznej muzyki, natomiast z całą pewnością nie da się odmówić mu skuteczności w kreowaniu zainteresowania. To, co zdaje egzamin podczas krótkich zwiastunów walk nie musi jednak sprawdzić się jako blisko dwugodzinny film, w którym obok ujęć w slow-motion i deklaracji o pokonaniu przeciwnika najważniejszą rolę odgrywa scenariusz.
Ten ostatni generuje dość mieszane uczucia – mamy do czynienia ze zbiorem kilkudziesięciu archetypów i rozwiązań fabularnych z najbardziej znanych filmów sportowych i sensacyjnych. Jest tu więc chciwy właściciel nocnego klubu, groźni rosyjscy gangsterzy, honorowy, małomówny mistrz MMA oraz krnąbrna nastolatka. Całość jest sprawnie poukładana, chociaż momentami bolą zaburzenia tempa i niedopowiedzenia w opowiadanej historii, a ta ma nieco zbyt dużo grubo ciosanych rozwiązań. Z drugiej strony wszystko to mieści się w szerokiej gatunkowej normie, a Underdog nie próbuje aspirować do miana „czegoś więcej”. Pierwsze sceny nie nastrajają zresztą optymistycznie – sekwencja widoczna z perspektywy pierwszej osoby to ciekawy pomysł, ale został tak „podkręcony”, że przypomina raczej grę komputerową.

Wybór Eryka Lubosa jako odtwórcy głównej roli to świetny pomysł – nie dość, że ma umiejętności aktorskie i odpowiednią fizjonomię, to jeszcze – jak ujął kiedyś Mateusz Masternak, były mistrz Europy, po wspólnych sparingach – Lubos to najlepszy pięściarz wśród aktorów. Czuć tutaj tę trudno definiowalną „chemię”, dzięki której widać, że aktor po prostu pasuje do roli i dobrze się w niej czuje. Również Janusz Chabior dobrze sprawdził się jako trener głównego bohatera, chociaż zdecydowanie nie jestem fanem prezentowanego przez niego specyficznego tiku nerwowego, który wydaje mi się tanim trikiem scenarzysty. Mamed Khalidov wypada zaskakująco naturalnie, kiedy musi grać jedynie mimiką – postać Deniego Takajewa została zresztą ewidentnie napisana pod niego. Zdecydowanie gorzej zawodnik radzi sobie z dialogami, jednak tych nie ma zbyt wiele. Na plus można zaliczyć również dwie główne role żeńskie, Aleksandra Popławska i Emma Giegżno zdecydowanie zanotowały udany występ.
Zupełnie przesadzono jednak z eksploatowaniem marketingowego zaplecza samej federacji KSW. Underdog do pewnego momentu jest sportowym dramatem z lepszymi i gorszymi momentami. Niestety budowanie nastroju przed finałową walką to zbyt daleko idący spot organizacji – mamy plejadę najbardziej promowanych zawodników (m.in. Damian Janikowski czy Popek) i innych osób związanych z federacją (duet Janisz & Juras, Waldemar Kasta). To wszystko nie wygląda źle, ale jest zwyczajnie zbyt nachalne i zabiera immersję, zamiast ją potęgować.
Rzadko zdarza się, by film był tak zgodny z tym, czego się po nim spodziewałem. Underdog jest dokładnie taki, jak KSW – efektowny, pięknie oprawiony i maskujący dzięki temu różne scenariuszowe niedostatki. Mimo że często efektowność zmienia się w efekciarstwo, a zbyt duża część filmu to właściwie jeden wielki teledysk, Underdoga w swojej kategorii można uznać za projekt udany. Z dwóch głośnych filmów sportowych, które miały swoją premierę w ostatnich miesiącach, debiut Macieja Kawulskiego okazał się znacznie lepszy, niż Creed II.
Underdog (2019)
Reżyseria: Maciej Kawulski Scenariusz: Mariusz Kuczewski Obsada: Eryk Lubos, Janusz Chabior, Emma Giegżno, Aleksandra Popławska, Mamed Khalidov, Jarosław Boberek