Ułomności oczami dziecka. Recenzja książki Niewidzialne życie Iwana Isajenki

Wydawnictwo Pruszyński i S-ka opublikowało według mnie jedną z lepszych książek, które pojawiły się na rynku w 2016 roku. Zaskakująca historia połączona z niezwykle ciekawą, choć niekiedy wulgarną (i dlatego też zadziwiającą) narracją. Udany debiut Scotta Stambacha, wykładowcy fizyki i astronomii.

Świat w książce widziany jest oczami siedemnastoletniego chłopca, przebywającego w szpitalu dla ciężko chorych dzieci w Mozyrzu, „gdzieś w południowej Białorusi”. Nastolatek o wyjątkowo bystrym umyśle, inteligentny i bardzo spostrzegawczy, jednak jest niepełnosprawny fizycznie. Porzucony przez matkę, bez rodziny i przyjaciół – nikt go nie odwiedza. Jego domem i jedynym miejscem, które pamięta, jest szpital. Sam opisuje swoją niepełnosprawność nad wyraz obrazowo i bez większych emocji.

„Mam tylko jedną rękę (lewą), z dłonią wyposażoną jedynie w dwa palce i kciuk, natomiast w miejscu pozostałych kończyn znajdują się krótkie, nieforemne kikuty […]. Mięśnie mojej twarzy mają niewiele połączeń nerwowych z mózgiem, więc całość przypomina nieruchomą, sflaczałą maskę, co sprawia, że wyglądam jak kompletny idiota, zwłaszcza kiedy coś mówię.”

Emocje towarzyszą mu jednak każdego dnia. Co rano budzi się z nadzieją, że „siedemnaście lat było jedynie złym snem” i jest w pełni sprawnym młodym mężczyzną, mieszkającym nie w szpitalu, a w zwykłym domu – jak większość świata. Jego życiu towarzyszy rutyna i codzienne rytuały dyscypliny szpitalna – śniadanie, czas wolny, zajęcia, obiad, gry, oglądanie telewizji, kolacja, cisza nocna i pora spania. Iwan przybliża nam zwyczaje panujące w tym miejscu, opisuje dokładnie pozostałych pacjentów – ich wygląd, choroby, niepełnosprawności, zachowanie, charakter i relacje rodzinne. Dzieli ich na różnorodne kategorie ze względu na chorobę i okres życia, np. trzymiesięczniacy. Opowiada nam także o pracownikach – dyrektorze, administracji, lekarzach i pielęgniarkach. Z jego opowieści często wynika, że wszyscy, którzy pracują w tym miejscu są pozbawieni duszy, obojętni, wykonują  swoje czynności odruchowo – jak roboty. Czasami jednak robią na złość wychowankom ośrodka, traktując ich jak zło konieczne – szczególnie kobiety są mściwe i zawistne.

„Trwające dwadzieścia lat badania nad naturą ludzką pozwoliły ustalić znaczące różnice w sposobie, w jaki mężczyźni i kobiety reagują na konflikt: mężczyźni walą się po pyskach, a potem podają sobie ręce na zgodę, natomiast kobiety mają skłonność do zadawania swoim ofiarom przede wszystkim jak największych obrażeń psychicznych.”

Świat Iwana pełen jest cierpienia, bólu, rozpaczy, gniewu, kłamstw, zdrad, ale mimo to pojawia się w nim iskierka nadziei – najpierw w osobie siostry Natalii, później jednej z pacjentek. Te dwie kobiety wprowadzają w życie młodego Isajenki trochę radości, uśmiechu i zaufania, które były jednak poprzedzone tygodniami obserwacji, poznawania siebie nawzajem i badania gruntu.

Za sprawą pielęgniarki Natalii Iwan rozpoczyna swoją przygodę z czytaniem. Czyta wiele i w każdej wolnej chwili. Jako jedyny w ośrodku ma jakieś hobby. Inne dzieci, dotknięte licznymi chorobami fizycznymi i psychicznymi, nie mają takiego przywileju. Na koncie przeczytanych pozycji znajdują się między innymi Martwe dusze Gogola, Biblia, podręczniki medyczne i psychologiczne – Jung i Freud, oraz wiele innych. Iwan czyta także karty pacjentów i umieszczone tam historie rodzinne. Między innymi to prowadzi go do szokującego odkrycia w kwestii własnego pochodzenia.

„Mój drogi czytelniku, musisz wiedzieć, że pacjenci szpitala dla ciężko chorych dzieci w Mozyrzu nie czytają Gogola, o ile nie nazywają się Iwan Isajenko.”

Oprócz obserwacji pacjentów i personelu, Iwan opisuje swoje przemyślenia – większość nadzwyczaj dojrzałych, bystrych i trafnych jak na swój nastoletni wiek. Pisze o Bogu, o świecie, o społeczeństwie, psychologii i medycynie. Na podstawie przeczytanych książek, usłyszanych opinii i swoich rozważań, tworzy własny pogląd na świat.

„Moim zdaniem większość terapeutów wybiera takie studia, by pomoc sobie, a dopiero potem daje się zwieść na manowce i próbuje leczyć innych.”

Na szczególną uwagę zasługuje także cięty, czasami wulgarny, pełen seksualnych porównań i odniesień język. Mam wrażenie, że dzięki takim wulgarnym wstawkom, przemyślenia i opinie Iwana oraz jego opowieści o codziennym życiu w szpitalu i rutynie bardziej docierały do czytelnika. Jest to ciekawy i bardzo tu pasujący sposób prowadzenia narracji z bezpośrednim zwrotem do czytelnika, który czuje się wręcz jak uczestnik wydarzeń, będący w centrum życia szpitalnego.

Niezwykle trafnym podsumowaniem całej opowieści jest epilog, który wyjaśnia cel napisania tej książki, jednocześnie pokazując nam w pełnym formacie historię życia Iwana Isajenki.

„Historia Iwana kryje w sobie tyle tematów, ile ma stron. To jednocześnie romans, i opowieść o mrocznym dziedzictwie sowieckiego eksperymentu, to próba dyskusji na temat etyki w medycynie, wyrzut przeciwko hipokryzji religii, przestroga, by nigdy nie rezygnować z marzeń ze strachu przed porażką. Ale przede wszystkim to opowieść o życiu jednego człowieka, które choćby najbardziej błahe i krótkie, może tak wiele w sobie kryć.”

 

Na plus:

  • cięty język, ciekawy sposób narracji
  • ciekawe przemyślenia o życiu i świecie
  • świat widziany oczami niezwykle bystrego nastolatka

Na minus:

  • momentami zbyt wulgarny język (chociaż może pasujący do stylu narracji…)

Źródło fotografii: http://www.gandalf.com.pl

Magda Żelazowska-Sobczyk
Magda Żelazowska-Sobczyk
Wielka miłośniczka kryminałów. Nie wyobraża sobie życia bez książek i herbaty, najlepiej jednocześnie. Miała plan na życie dopóki nie zaczęła pisać doktoratu. Teraz wie, że nic nie wie, dlatego czyta, żeby się dowiedzieć.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama