W okolicach przełomu wieków rynek czasopism o grach był pełen tytułów – wśród pecetowców najmłodsi mieli Cybermychę, nieco starsi odbiorcy mogli wybierać między Clickiem!, grową edycją Komputer Świata, Playem, CD-Action i kilkoma innymi tytułami, które ukazywały się na tyle krótko, że nie zapisały się w pamięci graczy. Dla posiadaczy konsol oferta była znacznie uboższa – na rynku okopały się PSX Extreme i Neo Plus. Dziś z całej tej zbieraniny zostało jedynie PSXE oraz CD-Action – ostatni mohikanie upadającego segmentu.
Dla wielu osób urodzonych na początku lat 90. CD-Action to pismo, które spokojnie można nazwać kultowym. Nie zdążyłem załapać się na Gamblera, Secret Service czy Top Secret, nie mówiąc już o Bajtku, a później liderem rynku zostało właśnie CDA. W czasach przedinternetowych to ono stanowiło źródło informacji i opinii o grach, a dzięki rozbudowanym artykułom publicystycznym w zasadzie o całej branży elektronicznej rozrywki. To właśnie tam czytało się o technologicznych trendach i oglądało nieosiągalne wówczas sprzętowe nowinki.
Szczegółowo historię CD-Action opisywała sama redakcja w wielu artykułach wspominkowych. Przejdźmy przez kilka najważniejszych wydarzeń – pierwszy numer pisma ukazał się w kwietniu 1996 roku za sprawą małego wydawnictwa Silver Shark. Po czterech latach prawa do marki zostały sprzedane firmie Future Network Publishing, a w 2001 roku trafiły do Bauera, który prowadzi pismo do dziś.
CD-Action – wspomnienia
Choć spora część odbiorców twierdziła, że „CDA kupuje się tylko dla tekstów”, biznesowo bez wątpienia największą siłą pisma były gry dodawane na płytach. Możliwość kupienia w kiosku nieraz nawet 3 gier na płycie za równowartość (uśredniając) około 15 zł była ogromnym wyróżnikiem, a trzeba oddać, że czasem płyty zawierały naprawdę pierwszoligowe tytuły. Wraz z rynkiem zmieniał się zresztą kształt dodatków – płytę CD zastąpiła pojemniejsza płyta DVD, w końcu w 2018 roku kosztowny dodatek został wyparty przez kody do platform takich jak Uplay czy Steam.
Gry to jednak nie wszystko – CD-Action dzięki charyzmatycznym dziennikarzom i bardzo luźnej atmosferze naprawdę przyciągało uwagę. Jerzemu Poprawie i współpracownikom (upraszczam – roszad na różnych stanowiskach było wiele, ale nie to jest istotne) udało się wykreować pismo zupełnie różne od konkurentów. Do dziś pamiętam wiecznie narzekającego Elda, zajmującego się głównie horrorami Eugeniusza Siekierę, jowialnego EGMa, walki o definicje (bo czasopismo to nie gazeta) czy teksty typu „Allor, screeny!”. W budowaniu rozpoznawalności poszczególnych autorów świetnie sprawdzał się dział Gamewalker oparty o minifelietony i mocno nieformalne rozmowy między poszczególnymi członkami zespołu.
Ekipa często nie siliła się na dyplomację i w przypadku słabych gier bezlitośnie okraszała ich recenzje wizerunkiem kaszanki. Z drugiej strony w dialogach redakcja błyskotliwie przemycała coś między wierszami, nawiązując do literackich czy filmowych klasyków, a przez pewien czas w piśmie znajdował się nawet dział z książkowymi polecajkami.
Czym dzisiaj zajmuje się Eld, czyli dawny dziennikarz CDA, można przeczytać w naszym tekście: wywiad z Maciejem Jakubskim
Charakterystycznym elementem CD-Action był też Smuggler, czyli alter-ego innego dziennikarza z zespołu (#pdk). Prowadził dział z listami, a później także występował jako reprezentant pisma na oficjalnym forum i kilku innych stronach (m.in. na nieodżałowanym Markolfie). Smuggler słynął z tajemniczego wizerunku i ciętego języka, odpierając krytyczne zarzuty czytelników ze sporą dozą złośliwości.
Kontakt z pismem straciłem w okolicach 2010 roku, kiedy tematyka gier zaczęła być po prostu jednym z wielu zainteresowań, a główną rolę informacyjną przejął Internet. W tym miejscu wspomnienia mogłyby się zakończyć obowiązkowym „kiedyś to było”, ale przy okazji wizyty w rodzinnym domu postanowiłem odbyć nostalgiczną podróż i przejrzeć wykopane z piwnicy dobre kilkadziesiąt kilogramów starych pism o grach.
CD-Action – wrażenia po latach
Po latach wrażenia są… różne. Z jednej strony archiwalne numery jak na swoje czasy były zazwyczaj mocne merytorycznie i siłą rzeczy przywołały wiele wspomnień, z drugiej jednak część tekstów bije taką rubasznością, że mimowolnie na ustach pojawia się wyeksploatowane do granic możliwości „ok, boomer”. Trudno też momentami nie zażenować się dialogami z czytelnikami – już wtedy uważałem, że Smuggler i spółka są wyjątkowo twardogłowi pod względem przyjmowania nawet grzecznej krytyki mimo deklarowania czegoś dokładnie odwrotnego.
Dla porównania kupiłem też najnowszy numer magazynu. W oczy rzuca się odchudzenie pisma, ale na dobrą sprawę ciągle czuć mniej więcej ten sam klimat, chociaż dzisiaj trudno mi się w nim odnaleźć. Jest ładniej i przy tym poważniej – widać, że na mniej można sobie w tekstach pozwolić. Super, że wróciły filmowo-książkowo-muzyczne polecajki – to właśnie w całej tej okołogrowej otoczce leżała siła CD-Action.
Nie da się ukryć, że dzisiaj CD-Action to przedstawiciel ginącego gatunku. Model biznesowy oparty na dodawaniu pełnych wersji gier został zamordowany przez taniejącą cyfrową dystrybucję, a starsi odbiorcy, oczekujący bardziej specjalistycznej publicystyki, raczej wybierają magazyn Pixel czy kanały takie jak The 8-bit Guy lub arhn.eu. Z drugiej strony CDA wciąż może wiele zaoferować swojej grupie docelowej i ma dużą społeczność, która była umiejętnie budowana przez lata. Z perspektywy dawnego czytelnika jestem naprawdę ciekaw, jak będą się układać przyszłe losy tego pisma.
CD-Action – przyszłość pisma [AKTUALIZACJA]
Przez ostatnie miesiące wiele się działo – najpierw redakcja CD-Action w kwietniu otrzymała wypowiedzenia, a losy pisma wydawały się być przesądzone. Naturalne wymieranie prasy drukowanej zostało przyspieszone przez epidemię i zapaść rynku, CDA miało być jednym z wielu tytułów, które wydawcy musieli „poświęcić” w imię redukcji kosztów. Niektóre osoby związane z redakcją podkreślały, że trwają rozmowy z potencjalnym inwestorem, wyrażającym chęć na przejęcie praw do pisma od dotychczasowego właściciela. Powszechnie uważano to za mało prawdopodobne, jednak w lipcu ogłoszono, że nowym wydawcą CDA zostanie agencja Fantasyexpo. Pismo wciąż będzie ukazywać się w wersji drukowanej, a dodatkowo zostanie wsparte nowoczesnym portalem internetowym.