Kino według Macieja Kawulskiego

W zeszłym roku reżyserski debiut zanotował Maciej Kawulski, dotychczas znany głównie jako współwłaściciel federacji KSW – największej w Polsce i jednej z największych na świecie federacji zajmujących się MMA. Biznesowy sukces KSW i w konsekwencji – do pewnego stopnia – zdjęcie z wszechstylowej walki wręcz łatki podziemnego sportu zarezerwowanego dla półświatka to oczywiście efekt bardzo wielu czynników: udanych decyzji personalnych (kluczowe na pewno okazało się zaangażowanie Mariusza Pudzianowskiego i jego potencjału promocyjnego), szeroko zakrojonej współpracy z Polsatem, a w dalszej kolejności również sporej zadyszki konkurencyjnych sportów, zwłaszcza boksu. Powodzenie całego projektu nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie atrakcyjna oprawa medialna składająca się obok sportowej rywalizacji na doświadczenie, które przeżywa widz podczas gali.

Całą tę otoczkę można oczywiście krytykować, często nie bez przyczyny – KSW wypracowało charakterystyczną narrację, która jest bardzo atrakcyjna wizualnie i czasem wydaje się do granic pompatyczna i pełna wzniosłych słów. Ale co z tego, skoro zwyczajnie nie można odmówić jej skuteczności – ten model działa, jest doskonale dopasowany do produktu i pozwala na oglądanie kolejnych walk z przyjemnością, nawet mimo świadomości jego wad wśród „starych” fanów dyscypliny.

Wspominam o tym, bo za wizualia i otoczkę KSW odpowiada od lat właśnie Maciej Kawulski. Naturalnym wydaje się więc, że pierwsze kroki w świecie pełnometrażowej kinematografii „Kawul” postawił za sprawą Underdoga – filmu akcji o świecie MMA z udziałem Eryka Lubosa, Jarosława Boberka czy Mameda Chalidowa.

Produkcja ma swoje wady – jak sam pisałem w recenzji, „Underdog jest dokładnie taki, jak KSW – efektowny, pięknie oprawiony i maskujący dzięki temu różne scenariuszowe niedostatki”. Nie da się jednak ukryć, że ze wszystkich filmów sportowych, które ukazały się mniej więcej w podobnym czasie, to właśnie debiutancki Underdog jest zdecydowanie najlepiej zrealizowanym filmem, zostawiając w tyle nie tylko mało udane polskie produkcje, jak Fighter czy Serce do walki, ale nawet spin-offa serii Rocky, czyli Creeda II.

Recenzja filmu Underdog

Kilka miesięcy później do kin trafił Jak zostałem gangsterem – inspirowana rzeczywistymi wydarzeniami historia gangstera, który zdobywa coraz wyższą pozycję wśród przestępców. Byłem bardzo sceptyczny, ale seans Jak zostałem gangsterem wspominam jako blisko dwie godziny ciekawej, bardzo lekkiej rozrywki z atrakcyjną narracją. Tylko tyle i aż tyle. W dużej mierze to zasługa scenariusza autorstwa Krzysztofa Gurecznego, chociaż reżyser (który był również producentem) sprawnie poprowadził fabułę i nadał trochę autorskiego charakteru, m.in. za sprawą krótkiego cameo.*

Odpuściłbym zaangażowanie Natalii Siwiec i Natalii Szroeder, które aktorsko zdecydowanie odstają od reszty zespołu, ale ich udział jest oczywiście marketingowo uzasadniony. Film został bardzo dobrze przyjęty przez publiczność i zgadzam się z wysokimi ocenami – wydaje się, że ekipa filmowa podczas pracy bawiła się niemal tak dobrze, jak widzowie podczas seansu, a bardzo trudno „sprzedać” takie wrażenie.

Siłą rzeczy musiały pojawić się porównania – polskie kino sensacyjne ostatnio w powszechnej świadomości zdominował Patryk Vega, stając się dla bardzo wielu odbiorców filmowym memem, a dla innych wzorem, jak zarabiać na kinie. Jak zostałem gangsterem zostawia w tyle ostatnie dzieła Vegi nie tylko w materii filmowej, ale również w całym tle – o ile Vega cynicznie dorabia do swojej filmografii mesjańską wręcz ideologię, o tyle Kawulski w pełni świadomie operuje formą, podkreślając podczas wywiadów, że interesuje go kino gatunkowe, które nie musi nieść za sobą podniosłego przekazu i „nie musi być na siłę smutne”.

Najwyraźniej to właśnie jest metoda.

*Przy okazji – zwróciliście uwagę na wódkę Kavulski w Underdogu?

Adam Kubaszewski
Adam Kubaszewskihttps://arytmia.eu
Wydawca i redaktor naczelny portalu Arytmia.eu, zawodowo związany głównie z marketingiem internetowym. Strzelba Czechowa w ludzkiej postaci.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama