Recenzja „Królika w lunaparku” Michała Biardy

Autor Królika w lunaparku, Michał Biarda, na co dzień pisze programy komputerowe. Wspominam o tym nie bez powodu, bo wykształcenie pisarza wsiąka w jego debiutancką powieść: Królik zwraca uwagę świetnie zaplanowaną, zamkniętą strukturą, z której nie wymyka się żaden fabularny kosmyk.

Powieść podzielona jest na cztery części, którym podporządkowano trzech głównych bohaterów: obdarzonego świetną pamięcią studenta Pawła, śmiertelnie chorą licealistkę Kasię, a w końcu też taksówkarza Zbyszka, który walczy z chorobą alkoholową i samym sobą.

Recenzja Królika w lunaparku Michała Biardy

Spośród tych trzech głosów to właśnie Zbyszek wypada najbardziej wyraziście i przekonująco – jest postacią szczerą do bólu w swojej chorobie, z ciekawie zarysowaną osobowością. O ile Paweł może zaciekawić czytelnika swoimi nieprzeciętnymi zdolnościami – superpamięć już od pierwszej strony zaczyna intrygować – to środkowa część powieści, której główną bohaterką jest Kasia, rysuje się na tym tle raczej blado. Styl narratora w tej części jest o tyle podobny do poprzedniego głosu (Pawła), że raczej odbiera, niż dodaje jej uroku – a wszystko to wśród opisów imprez i szału zakupów, które początkowo może i nie przeszkadzają, ale wkrótce stają się nużące.

Trochę to męczy, bo szybko się okazuje, że powieść należy czytać bardzo wnikliwie. Królik w lunaparku ma w sobie coś z kryminału, w którym największą radość czytelnikowi sprawi wyłapywanie kolejnych elementów puzzli. Bohaterowie jednej części powieści przemykają w kolejnej, wątki łączą się zgrabnie w całość, a dzięki temu tajemniczy, niewiele mówiący tytuł nabiera znaczenia w bardzo satysfakcjonujący sposób.

Recenzja Królika w lunaparku Michała Biardy

Tylko że mogłoby być lepiej. Głównym problemem powieści jest styl: bardzo plastyczny, wyrazisty, co wydaje się być zaletą, ale jednak niekoniecznie sprawdza się przy trzech różnych głównych bohaterach. Zamiast zyskiwać osobowość, nieco na niej tracą, zwłaszcza Kasia ze środkowej części książki, której „głos” zdaje się być po prostu stylistycznym przedłużeniem głosu narratora z wcześniejszego rozdziału, który otwierał powieść – czyli  wspomnianego już Pawła.

Interesującym zabiegiem jest patchworkowa wielogatunkowość Królika w lunaparku. Ta powieść to gatunkowa karuzela – dostajemy elementy fantastyczne, wątek kryminalny, trochę romansu i fragmenty obyczajowe. Nie da się ukryć: dużo tego. Początkowo mnogość gatunków może niepokoić. Powieść rzuca czytelnika na głęboką wodę, a gatunkowy misz-masz nie każdemu może przypaść do gustu. Czyta się jednak szybko: na szczęście fabułę Królika autor wyszlifował tak, że wszystkie elementy łączą się w bardzo jasną, czytelnie skomponowaną całość.

Za egzemplarz powieści dziękujemy wydawnictwu Novae Res.

Na plus:

  • niekonwencjonalna, bardzo dobrze dopracowana fabuła
  • wartka akcja
  • interesująco napisany Zbyszek

Na minus:

  • słabo wypada postać Kasi
  • początkowe wrażenie chaosu może zniechęcić
Katarzyna Piękoś
Katarzyna Piękoś
Kiedy miała osiem lat, chciała zostać książką. Nie udało się i została anglistką z zamiłowaniem do dobrej literatury. Lubi chodzić po górach i słuchać metalu, ale nigdy jednocześnie. Miała życie, dopóki nie zaczęła uczyć się fińskiego.

Patronujemy

Copernicon 2022 - plakat festiwalu

REKLAMA

Zobacz też:
 


Reklama