To nie jest kraj dla starych mutantów.
Był najlepszy w tym, co robił, choć to, co robił najlepiej nie było szczególnie miłe.
Najnowszy film z uniwersum Marvela był zapowiadany jako koniec historii Wolverine’a – oczywiście w Hollywood każdy koniec może być nowym początkiem, miejmy jednak nadzieję, że Hugh Jackman, wcielający się od 17 lat w rolę tytułowego Rosomaka dotrzyma słowa i więcej do roli nie wróci. Choć jako jeden z powodów rezygnacji Australijczyka wymieniano jego problemy zdrowotne, niebawem ciężko już byłoby ukryć starzenie się aktora, odgrywającego postać szczególnie długowieczną. O ile bohater posiada nieprzeciętne możliwości regeneracji, o tyle niebawem aktor musiałby wspomagać się efektami specjalnymi w odgrywaniu niestarzejącego się mutanta.
W niedalekiej przyszłości świat jest prawie całkowicie pozbawiony mutantów. Po wydarzeniach z Westchester nic już nie jest takie jak dawniej. Nastąpił schyłek ery X-menów, tajemnicze korporacje modyfikują żywność dla zwiększenia kontroli nad ludzkością, Wolverine pracuje jako szofer w pięknym Chryslerze 300 z 2024 roku i opiekuje się schorowanym profesorem Xavierem. W roli Charlesa Xaviera ponownie sir Patrick Stewart, dobitnie pokazujący, że starość wybitnego umysłu jest równie przygnębiająca, jak i zwykłego śmiertelnika. Przyziemne problemy i postępująca choroba są tylko preludium do zagrożenia, jakie niesie ze sobą mózg Charlesa, nad którym ten już traci kontrolę. Światełkiem nadziei jest tajemnicza Laura – dziewczynka, którą Logan deklaruje się przewieźć do Edenu w Północnej Dakocie. Choć dziecko z twarzy przypomina odrobinę Evana Petersa (Quicksilvera), to już po scenach ze zwiastuna kinowego można wywnioskować, z kim jest spokrewniona mała dzikuska. Film jest popisem tych dwóch charakterów, sceny wspólnej walki nasuwają skojarzenia z relacją Geralta i Ciri czy też Leona z Matyldą. Pojawienie się innych, wyjątkowo utalentowanych dzieci to tylko tło dla Laury, w której charakter Logana znajduje szczególne odbicie. Widać, że nie jest taka, jak one; pozostanie na uboczu tej specyficznej grupy, będzie, tak jak Rosomak, samotnym wojownikiem.
Większość fanów X-menów, która poznała Wolverine’a w 2000 roku, miała dość czasu by pomyśleć o tym, że ich ulubiony bohater kiedyś odejdzie – w szczególności fani komiksów, gdzie motyw „Old Man Logan” był już wtedy obecny. Domysły na temat tego, kto mógłby przejąć schedę po Jackmanie pojawiają się od kilku lat, wśród faworytów do tej roli jest wymieniany Tom Hardy. Producenci nie muszą jednak borykać się z obsadzeniem męskiej roli, mając obecnie co najmniej dwa wyjścia – pokazać fabularną przepaść do roku 2029 i zmierzch mutantów lub rozwinąć wątek Laury, jako znanej z komiksów postaci X-23.
Logan jest odpowiednim pożegnaniem z postacią. To film mroczny, brutalny i wywołujący emocje – odejście z ekranu takiego bohatera nie mogło się odbyć w łagodny sposób. Piękne zdjęcia, podkreślające dramatyzm scen ujęcia na tle chmur burzowych i sugestywna muzyka dopełniają obrazu. Chociaż można zarzucić filmowi, że jest przewidywalny, to szczególnie dopracowaną formą przewyższa większość produkcji superbohaterskich.
Jackman, dla którego Logan to już dziewiąty występ na wielkim ekranie w charakterze mutanta uzbrojonego w adamantowe szpony, zagrał wiarygodnie tytułowego bohatera – schorowanego, zmęczonego, nadal jednak zdolnego do brutalności. Dzięki przyznanej filmowi kategorii R twórcom udało się to w pełni ukazać. Produkcja zbiera zasłużone świetne opinie, także dzięki sprawnej reżyserii i niezłemu scenariuszowi, w którym zauważalne są jedynie minimalne dłużyzny. Wynikają one jednak konieczne dla rozwinięcia fabuły i stopniowo budują klimat tego nietypowego obrazu. Nie jest to wszak kolejny film o ratowaniu (a najpierw zniszczeniu) świata, ale stosunkowo kameralna historia, rozgrywająca się przede wszystkim między trójką głównych bohaterów – Loganem, profesorem Xavierem i Laurą.
Plusy:
- obsada
- zdjęcia, montaż
- hiszpański prof. Xaviera
Minusy:
- nie dość sugestywna mroczna przyszłość