Piętno w wierchuszce polskiego kryminału
Im więcej kryminałów i thrillerów czytam, tym łatwiej i szybciej przychodzi mi rozwikłanie zbrodni. Mam za sobą setki powieści kryminalnych, dlatego przy lekturze niektórych już po kilkudziesięciu stronach wiem, kto zabił i czytam tylko po to, żeby utwierdzić się w swoim przekonaniu. Przemysław Piotrowski w Piętnie wodził mnie za nos, podkładał mylne tropy i dowody. Do końca nie zgadłam, kto popełnia zbrodnie, chociaż kilkanaście razy byłam pewna, że wiem, kim jest morderca. Chylę czoła przed autorem. Ale przechodząc do konkretów.
Nie ocenia się książki po okładce, ale o tej warto wspomnieć. Długo zbierałam się do lektury Piętna; szczerze mówiąc, przerażała mnie sama postać na okładce. Trochę bałam się, że styl i okrucieństwo w książce będą ściśle korespondować z postacią bez twarzy. Nie myliłam się, i chociaż Piotrowski swoimi opisami budził we mnie przerażanie i niepohamowany lęk, a główny bohater śnił mi się po nocach, to mistrzostwo całego kryminału wynagrodziło mi ten strach. Choć z drugiej strony, dobra powieść kryminalna powinna wywoływać właśnie takie emocje. W Piętnie zaczyna się to już od okładki.
Piętno trzyma w napięciu od pierwszych stron. Od początku komisarz Igor Brudny budzi zaciekawienie i intryguje czytelnika. Introwertyk, zdystansowany, chłodny i wydawałoby się gburowaty. Nic jednak nie dzieje się bez przyczyny. Brudny nie miał łatwej przeszłości, a nawet wypada tu powiedzieć, że jego dzieciństwo i lata młodzieńcze to koszmar. Koszmar, którego doznał z rąk osób powołanych do czynienia posługi i niesienia pomocy bliźnim. Autor porusza tu niezwykle ważny problem pedofilii wśród księży i okrucieństwa sióstr zakonnych wobec swoich wychowanków. Opowieść komisarza Brudnego przypomina mi trochę reportaże Justyny Kopińskiej o siostrze Bernadecie, co jednocześnie świadczy o tym, że Piotrowski jest bardzo wierny w swoich opisach.
Przy mocniejszych fragmentach zaciskałam pięści ze złości, nie godząc się na niesprawiedliwość, która dotyka małych, niewinnych chłopców. Widać tu też postawy obronne, które przyjmują dzieci krzywdzone przez dorosłych – jest to głównie agresja. Krzywda i wspomnienia zostają niestety na całe życie, determinując dalsze wybory. Wątek, coraz częściej obecnie nagłaśnianej, pedofilii i molestowania w rodzinie oraz wychowywania w zakonach, idealnie komponuje się ze zbrodniami w Piętnie. W którymś momencie przyszło mi na myśl, że pedofilia i molestowanie są jak morderstwo – zabijają jakąś część człowieka. I Piotrowski doskonale to pokazał.
Na uwagę zasługuje też przedstawienie pracy wydziału kryminalnego oraz relacji zawodowych. Nie zawsze przesłanki i dowody są podstawą do oskarżenia, czasem trzeba myśleć nieszablonowo. Nie odnosi się to tylko do pracy policji, ale również do naszego codziennego życia. Nie oceniajmy po pozorach, dajmy sobie drugą szansę, obserwujmy i myślmy poza schematami. Najłatwiej działać według wzorca, oceniać jedną miarą, powierzchownie. Czasami wydaje nam się, że jesteśmy ekspertami w danej dziedzinie i nic nas nie zaskoczy, nie zdziwi. Pewność siebie może nas zgubić. Widać to zarówno w osobie komisarza Brudnego, jak i inspektora Czarneckiego, który jako jedyny ufa Igorowi mimo jednoznacznych dowodów. A co łączy prowadzącego śledztwo prokuratora Krzysztofa Lisa z seryjnym mordercą? Czy w zespole mają zdrajcę?
Przez całą książkę zastanawiałam się, jaki jest motyw mordercy. Dlaczego dokonuje takich okrucieństw na swoich ofiarach, dlaczego wycina im narządy za życia. Na pozór niewinne osoby doznały niewyobrażalnego cierpienia. Czy odpowiada za to osobowość psychopatyczna mordercy? Czy jego dzieciństwo i młodość wywarły tak silny wpływ? Czy to zemsta?
Jeśli chodzi o strukturę książki, to bardzo odpowiadało mi rozbicie na rozdziały, które kończyły się w tak newralgicznych momentach, że nie dało się nie przeczytać kolejnego. Powiedzieć, że powieść trzyma w napięciu i przy lekturze czuć dreszczyk emocji, to nie powiedzieć nic.
Mogłabym długo wychwalać Piętno, ale podsumuję to krótko. Cytując opis z tylnej okładki: „Ciała bezlitośnie okaleczonych ofiar nie pozostawiają wątpliwości – to dopiero początek”, mam nadzieję, że to dopiero początek twórczości kryminalnej Piotrowskiego. Autor jest autentyczny, nie udaje i doskonale wie, jak sprawić, żeby czytelnik odłożył książkę dopiero, jak dojdzie do ostatniej strony. Z czystym sumieniem dodaję autora do swojej listy najlepszych polskich autorów kryminalnych, mając nadzieję, że kolejne powieści będą tak samo dobre.
Przemysław Piotrowski - "Piętno" (2020)
Autor: Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 464